Terminy warsztatów Paverpol

Warsztaty - Niechorz, czyli w Bohaczykowie w każdej znanej mi dziedzinie rękodzieła, a znam ponad 30, liczyłam ostatnio.
Chętnie poprowadzę warsztaty w miejscu Waszego zamieszkania.


czwartek, 30 października 2014

Rozpoczęłam

pracę od dawna odkładaną.
Chcę ufilcować torbę. Filcuję na sucho na filcu technicznym. Dawno tego nie robiłam to fakt... ale żeby tak mi się igły łamały??? Złośliwe bestie i tyle. Mam ostatnią i to krzywą, więc za dużo nie ufilcuję już dzisiaj :)
Jutro kupię kolejne... nie mam pojęcia jakiej jakości, bo u nas muszę brać co jest.
Płacenie za przesyłkę kupując same igły nie ma sensu - tym bardziej, że każde się łamią.
A może to ja je łamię - podobno sam to tylko wrzód ... się robi :)
Znacie sposób na to aby się nie łamały? A moze jednak trzeba kupować jakieś konkretne igły?

Na razie mam tyle ... wiem niewiele, ale jednak zaczęłam w końcu :)
Teraz czekam na igły :)



Pozdrawiam wieczornie :)

Święto?

Moim zdaniem absolutnie, nie! Tradycja, też nie... może należy to nazwać przeszczepem ;)
Na pewno ja nie lubię tego przeszczepu! Ale... w szkołach się przyjął, dzieci się przebierają.
Dziecku nie odmówię, gdy prosi aby namalować ...

Tak więc wczoraj popołudniu farby poszły w ruch. A dzisiaj rano ubieranie, makijaż, i czesanie.
Zdjęcia robione na szybko, bo czasu już było mało. Tył sukienki nie sfocony... ale tam była tylko kontunuacja drzewa, pajęczyna i wiszące na gałęziach dynie.

Zuzia w całej okazałości


 Makijaż
Duszek i kot z zielonymi oczami :)


Malunek w całości z sową


No to na tyle w tym temacie :)

Zuzia wróciła ze szkoły, okazało się ,że zajęła pierwsze miejsce w konkursie na najciekawszy strój.

środa, 29 października 2014

Jesień...

Niezmiennie kojarzy mi się z tą piosenką Czesława Niemena...

Mimozami jesień się zaczyna,
Złotawa, krucha i miła.
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
Która do mnie na ulicę wychodziła.

Od twoich listów pachniało w sieni,
Gdym wracał zdyszany ze szkoły,
A po ulicach w lekkiej jesieni
Fruwały za mną jasne anioły.

Mimozami zwiędłość przypomina
Nieśmiertelnik żółty - październik.
To ty, to ty, moja jedyna,
Przychodziłaś wieczorem do cukierni.

Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,
W parku płakałem szeptanymi słowy.
Młodzik z chmurek prześwitywał jesienny,
Od mimozy złotej - majowy.

Ach, czułymi, przemiłymi snami
Zasypiałem z nim gasnącym o poranku,
W snach dawnymi bawiąc się wiosnami,
Jak tą złota, jak tą wonną wiązanką.

A dlaczego dziś akurat o jesieni? A dlatego, że za oknem od samego rana słonko, pomimo przymrozku i bieli na trawie.... po prostu kolejny piękny dzień.
Za oknem mojej małej pracowni figlują nasi bracia mniejsi... wróble "utyte" przed zimą, takie szare kuleczki.


Z kuchni mam taki widok, jak stoję przy blacie i szykuję śniadanie.Blat kuchenny roboczy mam pod oknem.


Wychodząc z domu, napalić w piecu zobaczyłam taki widok. Prawda, że zaprasza na gorącą gerbatę? No może nie z rana bo ziąb okrutny... ale koło południa dlaczego nie.


Pozdrawiam jesiennie... ciepło mimo chłodu porannego. Ale dzionek będzie śliczny, zgrabię resztę liści. co nie nzaczy, że to będzie koniec grabienia. Jak widać sporo jeszcze na orzechu wisi.

Dodam jeszcze jedno zdjęcie widoku z okna kuchennego, popołudniowe... 


Papatki :)
Muszę się zabrać za malowanie sukienki dla Zuzi na zabawę z okazji ... no właśnie nie lubię tej okazji, ale szkoła widać lubi...


poniedziałek, 27 października 2014

Miałam kiedyś

taki pomysł, który teraz już jest nieaktualny. Pomysł dotyczył użycia filiżanki i spodka. Wtedy na poczet tego pomysłu wykonałam filiżankę i spodek z gazet i kleju z mąki.
Wczoraj w nocy postanowiłam pokryć je masą papierową. Stwierdziłam, że jak znam życie kiedyś mi się to przyda do innego projektu.
Szkoda, że nie zrobiłam fotek po kolei. Ale już po sprawie, nie zrobię - nie cofnę czasu.
Dzisiaj po południu, zaczełam się zastanawiać - zostawić ją taką sote, czy też jakoś ją ozdobić? Jak ozdobić -  to w jaki sposób?
Jak to bywa w takich przypadkach człek chodzi po domu i się rozgląda ... zrobiłam podobnie. W pewnym momencie mój wzrok padł na stosik serwetek, bo chociaż nie zajmuję się decu to mały stosik serwetek posiadam :)
Złapałam rzeczony stosik i po kolei oglądam serwetki. W końcu padły na jedną z nich. W róże, a jakże klasyka... róże na filiżance.
No to nożyczki w ruch i powycinałam co nieco. Poprzykładałam do spodka i filiżanki... oceniłam -  może być. Przykleiłam... i przestało mi sie podobać. Jakoś tak nijako było. Co teraz? Pomyślałam. Wywalić? Szkoda, sporo pracy mnie ten komplecik kosztował.
Stwierdziłam, że raz kozie śmierć, wezmę farby, pędzel i podmaluję - wywalić zawsze zdążę.
Jak pomyślałam tak zrobiłam... i chyba jest dużo fajniej. Tak myślę, chociaż nie porównacie, bo jak wyżej...

No to zapraszam na herbatkę...  w filiżance z różami


Do picia z niej raczej nie namawiam :)


Zastanawiam, się czy ją lakierować... ale myślę, że ją zostawię taką

tutaj osobno tależyk i filiżanka


Co z tym zrobię? Nie wiem. Na dziś nie mam pomysłu... moze ktoś ją będzie chciał? A moze posłuży za opakowanie do czegoś....





Dwie rolki

po taśmach ... jedna węższa, druga szersza, klej, farba itd, itp.
Wymyśliłam, że młodzież na kolejnych zajęciach ( oczywiście po dokończeniu manekina ) wykona pudełko z rolek po taśmach właśnie.
Oczywiście mogłam nie pokazać gotowego produktu... mogli wykonać sami tylko pod okiem ( jednym :)  ) instruktorki ( czytaj moim ) pewnie, że mogli... ale ja wolę sprawdzić co i jak.
No to wzięłam te dwie rolki... i wykonałam takie oto pudełko... praktyczne a co! Coby nie było że zbieracz kurzu jedynie.
Poskejałam, pomalowałam, wywoskowałam i mam takie praktyczne pudełko...


prawda, że praktyczne?


a kolorystyka taka bo będzie stało na moim kredensie :)


Niestety nadal nie pomalowałam drzwi drugiego kredensu... trudno. 
Kiedyś to zrobię :)


niedziela, 26 października 2014

Dostałam

sporą ilość takich ozdobnych dynek.
Jakiś czas sobie poleżały na paterze... wczoraj mój wzrok padł na nie i... powstał ON... a może to ONA.
Któż to wie? Czy to Pan czy Pani?
Umówmy się jednak, że to Pan Jan Ślimak.
Trochę zdziwiony, bo cholerka zimno... i jakieś te drogi nierówne, chybotliwe. Ciekawe dlaczego? Jak było ciepło chodziłem ( myśli sobie) po tym chodniku nieraz i szło się idelanie, posuwiście, bez większych przeszkód. Po prostu szast prast i było się po drugiej stronie.
A teraz zobaczcie sami... koszmar.

Ruszyłem w jedną stronę... idę i idę a tu końca chodnika nie widać. Do tego jakiś pasażer mi na plecach usiadł. Na gapę normalnie! Chyba myśli, że jak lekki jest to nie wiem. I tu się pomylił - WIEM. Ale cóż mogę zrobić? 


Oczywiście na prawo końca chodnika nie znalazłem, zrobiłem zwrot... Idę w lewo. Może tam znajdę. Nadal czuję sie jak na morzu. Skąd tyle liści się tu wzięło. Liście przecież na drzewie powinny wisieć... a nie leżeć na ziemi i normalnemu ślimakowi przeszkadzać w chodzeniu. Ciekawe czy pasażer na gapę wysiadł już... czy nadal jedzie? Nie widzę jakoś... przedtem ruszał skrzydłami to go czułem. Może się boi nimi ruszać? Myśli, że się go pozbędę ;)


Oooo, widzę koniec chodnika! Nareszcie... bo już myślałe, że zostanę w tym morzu liści. No to lecę! Papatki :)


Braci i siostry Pana Jana Ślimaka wykonamy na kolejych zajęciach z dziećmi w domu kultury.

sobota, 25 października 2014

Czas...

powoli aby wykonać stroiki na groby. W tym roku wykonałam je na bazie brzozowych krzyży... i w kolorach ciepłych.


Nie są duże... i są skromne... ale mnie się takie podobają. Nie lubię przesady na grobach.

piątek, 24 października 2014

Muszę

pochwalić uczestników moich zajęć w Sośnie. Jeżeli ktoś mieszka blisko, to zapraszam serdecznie - zajęcia są bezpłatne i odbywają się w każdy piątek.
Pracują pilnie i z pięknymi efektami.
Dzieci dzisiaj wykonywały sówki... zobaczcie jakie rewelacyjne wyszły... jestem z dzieci bardzo dumna.



Nie mogę nie pochwalić dorosłych... jak widać też dzielnie pracują :)


A oto efekty ich działań :)





I dwie gracje tanecznym krokiem przechodzące dumnie....



Na konieć oczywiście wielkie pochwały należą się młodzieży - dziewczyny bardzo ambitnie podeszły do manekina... będą to piękne prace, myślę że pokażę je w kolejny piątek :)



czwartek, 23 października 2014

Starszy, smutny

Pan ... Hieronim.
Dlaczego Hieronim? A dlaczego nie? Przecież nie można podważać imienia jakie się ma :) A ten Pan, ma na imię Hieronim... więc...
Dlaczego starszy? Bo się zestarzał! Życie i tyle. Dlaczego smutny? Może życie go zmęczyło? A może samotnym panem jest? Może... się zakochał, bez wzajemności. A co, że starszy to nie mógł się zakochać?
Pytałam samego zainteresowanego... ale nie chciał o tym mówić.
Dzisiaj pogoda idealna dla  Pana Hieronima, więc wybrał sie na jesienny spacer. Drogą wśród liści. Pan Hieronim uwielbia jesień, pod każdą postacią.

Może spotka kogoś, też lubiącego jesień tak jak on?


Szedł, powoli, zbierał liście... a potem na napotaknej ławeczce, zrobił z nich bukiet róż... pójdzie i położy na grobie żony... Pogada, poradzi się... 


Posiedzi, powspomina... 
A potem do kolegi albo sąsiada na kieliszek wódeczki, dla rozgrzewki...  ;)


Wypili po kieliszeczku. Posiedzieli, pogadali... I Pan Hieronim uznał, że czas na niego. Ruszył do domu.


Trochę mniej smutny, chociaż pochylony... 


Więc powoli, spacerkim, nie spiesząc się ... poszedł. 


Pozdrawiam jesiennie...








środa, 22 października 2014

Pomimo

kłopotów z widzeniem postanowiłam kontynuować chodzenie na zajęcia z rysunku i malarstwa.
Za oknami od jakiegoś czasu jesień... to i na zajęcia coraz więcej rekwizytów jesiennych. Trzy tygodnie temu każdy przyniósł jakieś kwiaty... zrobiliśmy z nich jeden bukiet.
Do malowania dostaliśmy zwykłe plakatówki i biały papier. Ja postanowiłam namalować ten bukiet na czarnym papierze... zresztą nie byłam odosobniona :)

 Oto co mi wyszło :)


Pozdrawiam jesiennie i pomimo słoty na dworze, życzę radości wewnątrz :)

poniedziałek, 20 października 2014

Od jakiegoś

czasu prowadzę zajęcia w Gminnym Domu Kultury.
Mam trzy grupy... dzieci młodsze, dzieci starsze i młodzież, i dorośli.
Moim zamiarem jest zainteresować uczestników różnymi technikami, a że trochę ich znam to... chyba nudno nie będzie :)
Dorośli zaczęli od rzeźby z tkanin...
Dzieci i młodzież od papier mache - dzieci wykonały jabłka, a młodzież jest w trakcie wykonywania manekinu.
Na razie mam zamiar z dziećmi i młodzieżą obracać się wokół recyklingu. Jak długo mi się to uda? Zobaczymy!
Najgorsze jest szukanie pomysłów i wymyślanie jak i z czego wykonać oraz upewnić się ,że dzieciaki dadzą radę. Ale od czego jest internet :)
Dla dzieci młodszych najpierw wymyśliłam jeża, którego już kiedyś robiłam. Tyle, że wtedy wykonywałam go przy pomocy kleju na gorąco. I tu powstał kłopot... bo przy zastosowaniu magika, nie ma możliwości aby dzieci sobie z tym poradziły, klej za długo schnie ( ja go jakoś wykonałam, ale nie bylo to wcale łatwe ). Szkoda, bo i sympatyczny i akurat na jesień. Nie wiem dlaczego, ale jeże w moim myśleniu mają związek z jesienią.

Oto on... jeż z wytłaczanek od jajek...
Jesienny jeżyk...


Skoro jeż odpada... trza było wykonać coś innego. Robiąc porządki, natknęłam sie na karton z odłożonymi talerzami. Talerze poszły do szafy, a karton... przypomniał mi o sowach. 
Pocięłam go na paski i wykonałam sowę.
Taką sówkę na pewno da się wykonać bez kleju na gorąco ( czego dowodem jest poniższa praca ) i myślę, że bez kłopotu dzieciaki sobie z nią poradzą.
Sowa mądra głowa...


Pozdrawiam serdecznie ... 


wtorek, 14 października 2014

Duch duchem

ale jeść trza ;)
Podobno nie samym chlebem ... ale dobry chleb na zakwasie to jest to! A już upieczony w domu, umieszany własnoręcznie, z takich mąk jakie chce się w nim mieć itd... to rarytas.
Uwielbiam taki chlebek z samym masełkiem... jeszcze ciepły i na to zimne masełko - pychotka.

Fotka zrobiona na moim piecu w kuchni, kafle mają ponad 100 lat. Suszą się na nim orzechy z tegorocznych zbiorów.


Pozdrawiam i proszę się częstować :)

Tutaj są przepisy na chleby jakie piekę... ten też jest - piekę go z różnych mąk, zależy na jaki mamy ochotę.



Wiecie co myślę sobie, że

to duch rządzi ciałem... chociaż mówi się, że w zdrowym ciele, zdrowy duch.
Chociaż być może to i prawda. Przecież jak tylko doszłam do wniosku, że jestem zdrowa tylko słabo widzę na jedno oko to okazało się, że mam tyle energii, że mogłabym góry przenosić.
No i okazało się również, że wcale nie muszę rezygnować z rękodzieła. Bo i dlaczego? Ręce mam zdrowe, nogi też, widzę ( może nie idealnie ), głowa też niczego sobie... więc co niby stoi na przeszkodzie ;)
Może od razu nie zasypię Was ogromem prac... nie bójcie się, ale wróciła mi wena... czuję ją i zaczyna mnie drapać za uchem ;)
Na kolejne zajęcia na UTW, wykonałam jako przykładowy taki oto albumik. Jest to mój pierwszy album tego typu, więc proszę o wyrozumiałość.

Dosyć gadania czas na pokazanie.
 Album dla miłośniczki koni :)
Nie mogło ich zabraknąć na pierwszej stronie...


Tutaj przedstwiłam jubilatkę


Tutaj jubilatka trochę mniejsza ... ale już wtedy oczywiście miłośniczka


Jak widać nie tylko koni...


Na koniec oczywiście rumaki... bo jakżeby inaczej ;)


Całość utrzymana w humorystycznym klimacie... teksty, dowcipy, zagadki oczywiście w znanej tematyce :)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich i cieszę się ,że nie zapomnieliście o mnie :)



czwartek, 9 października 2014

Jesień

tak mamy jesień... kolorową, piękną i ciepłą. Złotą ... u mnie właściwie czerwoną za sprawą bluszczu. Wybarwił się przepięknie... oplata niemal cały dom. Taras tonie w tej czerwieni...



Kszatanowiec nadal ma liście... za to pod nim ogrom kasztanów...


A bluszcz ... znalazłam nawet na modrzewiach... 


Za to wyjeżdżając z podwórza z daleka widać złotą jesień... a będzie wkrótce więcej złota...


Niewiele robię ostatnio... ale jesień zobowiązuje... tyle dobra leży i czeka...

Dwa serca jesienne... bo i jesienią serce potrzebne :)



A na zajęcia musiałam wykonać menekin. Wykonałam go z gazet i kleju z mąki. Nie zastosowałam masy papierowej chociaż wtedy efekt jest lepszy ( stąd zagniecenia ) - młodzież na zajęciach też nie będzie miała masy. Miał być manekinem do biżuterii. Nie pałam miłością do haczyków na manekinach, wymyśliłam więc miseczkę. Efekt mi się podoba, mam nadzieję że i im się spodoba.



Lakier na sukience niestety błyszczy, stąd fotka niewyraźna. Trudno. Różyczek nie malowałam, to decu. Jak widać daję radę co nieco wykonać pomimo utraty wzroku w jednym oku :)