Terminy warsztatów Paverpol

Warsztaty - Niechorz, czyli w Bohaczykowie w każdej znanej mi dziedzinie rękodzieła, a znam ponad 30, liczyłam ostatnio.
Chętnie poprowadzę warsztaty w miejscu Waszego zamieszkania.


niedziela, 24 lipca 2016

Miałam pomysła

na kolejny biżut w technice koronki klockowej. Rozrysowałam sobie na tekturce i poszłam po wałek i klocki ... a tu zdziwko ;)
Na wałku mam zaczętą pracę!
Kompletnie o tym zapomniałam :) ale starsze panie podobno tak mają ;)
Niestety była tylko ledwo zaczęta ... czyli prawie wcale ...
Ale skoro jednak to cóż było począć, przecież nie zacznę innej ... no bo jak? Wałek mam jeden!
Czyli zamiast tej w głowie, wykonałam tę na wałku ... oczywiście nie pamiętam jak miało być, zrobiłam jak mi w głowie zaświtało teraz.
Jedyne co pozostało niezmienne to kształt - PIÓRKO.

Koronka klockowa, nici lniane i drut :) 






A tamten pomysł? No cóż może tera,z a może kiedyś ...
Zobaczymy :)


sobota, 23 lipca 2016

W tak zwanym

czasie wolnym powstały dwie kolejne bransoletki w technice viking knit.
Lubię to plecenie ... chociaż brakuje mi w tym pola do popisu ... albo po prostu nie mam nowych pomysłów.
Mimo to lubię to robić i efekt mi się podoba.
Te kolejne są splotem pojedyńczym, bo miałam akurat tyle drutu aby starczyło na taki splot. Gdybym chciała innym musiałabym mieć więcej ... stąd taki wybór - poza tym tym splotem robi się szybciej ;)

Jedna jest w dwóch kolorach miedzi i ciemnego srebra, druga cała w jasnym srebrze. Obie slot pojedyńczy, drut 0,5 :)


Oczywiście żadnych gotowych elementów :)


Muszę kiedyś zrobić jakąś z koralikami ... tylko czy ja mam takie małe koraliki?
Chyba mam ... muszę sprawdzić :)


Pozdrawiam trochę twórczo ... chociaż mam lenia ;)


poniedziałek, 18 lipca 2016

W lipcu w żłobku,

do którego chodzi Karolcia jest remont. W związku z tym mama Karolci wzięła sobie kilka dni urlopu i postanowiła zabrać Karolcię do cioci Zosi. Ciocia Zosia mieszka blisko morza ... nie nad morzem, ale na tyle blisko, że z całą pewnością uda się wyskoczyć na chwilę. Oby tylko pogoda dopisała ... bo coś w tym roku lipiec nas nie rozpieszcza :) ...
Karolcia jak tylko się dowiedziała o tej wycieczce od razu pobiegła do pokoju po swojego przyjaciela misia ... bez niego przecież nie pojedzie. Mama uspokoiła ją, że jeszcze nie wyjeżdżają, dopiero jutro.
Oj nie mogłam się tego jutra doczekać, czy ono musi być tak daleko?
W końcu nadeszło to jutro, mama ubrała mnie w moje ulubione ogrodniczki i bluzkę z długim rękawem ... czego kompletnie nie rozumiem ... ale widać tak musi być. Podobno mama wie lepiej...
Mama zaznaczyła, że nie zabieramy nic zbędnego, tylko to co jest potrzebne! Udało mi się szybko wsadzić do kieszeni biedronkę i piórko. Mama o tym nie wie, więc cicho sza. Oczywiście misia zabieram, ale to nie podlega dyskusji. Wyobraźcie sobie, że pojedziemy pociągiem! Jeszcze nigdy nie widziałam pociągu, tylko mama kiedyś czytała mi taką książeczkę ... ciekawe czy ten pociąg też ma taką lokomotywę...

Jak myślicie?


Wiecie co jednak ten pociąg nie miał takiej lokomotywy! Wcale para nie buchała... żadnej żyrafy, ani słoni ...  ale i tak było super! 


U cioci oczywiście kawa i lody ... mi dali oczywiście tylko trochę lodów ... i ciacho. Do picia jakiś sok... no i cały czas zastanawiałam się czy one długo jeszcze będą gadać?  Kiedy wreszcie nad to morze ... no i co to jest... to morze!


W końcu mama zdecydowała, że ruszamy. Tym razem kawałek pojechaliśmy samochodem cioci, bo podobno ja bym nie doszła pieszo! No wiecie co? Ale mnie nikt o zdanie nie pytał! Podobno nie mówię wyraźnie ... ja nie mówię wyraźnie? Ja rozumiem co mówię ... ciekawe, dlaczego oni nie. 
Wy rozumiecie prawda?


Wyobraźcie sobie, że morze to sama woda! Do tego ble... ! Mama mówi, że słona! Ciekawe dlaczego?
Zresztą zimna była, więc na chwilę tylko pozwolili mi wejść. Za to muszelek sobie nazbirałam całe wiaderko! 


Pozdrawiam serdecznie ... już ponownie z domu. Szkoda, że tak krótko byłyśmy nad tym morzem ... 


czwartek, 14 lipca 2016

Jak zawsze niemal

ubieranie zaczynam od butów ;)
Ciekawe dlaczego?
Może wymagają najwięcej pracy? A może po prostu tak mam.
Fakt, że od tej części garderoby zaczynam.
Do Kaśki - nie Kaśki pasują mi trampki, myślę że nawet do eleganckiej sukienki domagałaby się takiego obuwia. Bo niby dlaczego nie ;)
Wczoraj wieczorem mnie naszło... postanowiłam wykonać rzeczone. Najpierw chciałam je szyć, ale nie bardzo miałam z czego. Koniec końców wykonałam je z pianki. Efekt mnie samą zaskoczył. Jest ok.

Oto trampki mojej kolejnej lalki ... nie piszę, że Kaśki bo nie wiem, czy nadal będzie Kaśką.
Zresztą nadal nie mam w głowie koncepcji stroju ;)


Czyli na dzis ma w czym chodzić ... nago ale w ... trampkach ;)

Byłabym zapomniała się pochwalić - upiekłam też pierwszy chleb na zakwasie NIE W FOREMCE!
Powiem, szczerze, że jak zobaczyłam jak mi się rozlewa po przełożeniu z koszyka na blaszkę to mi serce zamarło. Ale jak widać niepotrzebnie, bo wyszedł całkiem niezły. 
Oczywiście do fotki musiałam zasłonić część, którą na gorąco urwałam ;)




poniedziałek, 11 lipca 2016

Wróciłam

z roboczo - towarzyskiego spotkania zakręconych kobiet :)
Takie spotkanie mamy każdego roku, tym razem najpierw nie miałam jechać wcale, gdy jednak postanowiłam pojechać, to z założeniem - tym razem się lenię :)
Ale...
Wyszło jak zawsze ... mimo to najwięcej było jednak gadania ...
Zobaczyłam jak robi się kwiatki z foamiranu, z krepiny itd. Efekty fajne, ale to chyba nie moja bajka :) Mimo to pilnie odrobiłam tę lekcję, bo nigdy nie wiadomo co może się w życiu przydać.
Moje postanowienie legło kompletnie w gruzach, gdy okazało się, że moja imienniczka ma drucik miedziany i plecie viking knit. Toć skoro ona plecie to i ja mogę no nie ... no to plotłam i ja :) nie tylko jęzorem ;)
Na samym spotkaniu wykonałam tylko plecenie, bo nie miałam przeciągadła - przecież miałam się lenić!
Uplotłam sporo, bo na bransoletkę i naszyjnik. W domu umieściłam w wężu perełkę i "przeciągłam" toto. Oczywiście wykonałam też zapięcie i wykończenie.

Oto efekt mojego działania.

Fotki jak widać na łonie...




I w pomieszczeniu :)



Splot pojedyńczy... drut 0,5.

A tak to wyglądało przed przeciągnięciem :)


Pozdrówki ślę :)




czwartek, 7 lipca 2016

To chyba ...

jest Kaśka, Kasieńka, Kachna :)
Tak mi się wydaje.
Na dziś wiem tylko tyle, bo nie mam pojęcia jeszcze jak będzie ubrana ( sweterek, który ma na sobie jest dyżurnym, każda lalka nosi go do momentu uszycia odzienia właściwego ), jaki charakter nada jej strój... itd, itp...
Może jak dojdzie co do czego ... to przestanie być Kaśką?
Z lekka zawadiacka jest ... chociaż kompletnie nieletnia ... no może jakieś niecałe 2 lata ma :) ... ale chyba nawet tyle nie...
Mimo to widać, że wyrośnie z niej fajna dziewuszka :) Ma takie chochliki w oczach.


Pozdrawiam i proszę o jakieś podpowiedzi ... w co Kaśkę odziać :)
A może sugestie co do imienia? Może to jednak nie Kaśka?
Jak sądzicie?
Nie będzie mnie kilka dni ... już jestem ciekawa co mi napiszecie :)
Pozdrawiam serdecznie :)





piątek, 1 lipca 2016

Wszyscy chwalą

się swoimi ogrodami, jeżeli je mają :)
Ja mam ... ogród - tylko nie wiem, czy mam się czym chwalić. Kiedyś owszem byłoby czym ... ale teraz chyba nie bardzo. Po latach, w których nie mieliśmy wody ... po prostu wysechł. A dziś ... no cóż, aby go odtworzyć musiałabym poświęcić mu ogrom czasu i kasy. Nie mam ani jednego, ani drugiego w nadmiarze - do tego nie należę do osób, które lubią grzebać w ziemi ... no i nie mam za bardzo talentu w tym kierunku ;)
Dlatego mój ogród jest aktualnie dziki ... i takim chyba pozostanie.
Chyba, że znajdzie się ktoś, kto postanowi to zmienić - przeszkadzała nie będę ;)
Mimo to, pokażę Wam kilka fragmentów ...

Moje ukochane malwy ... 


Lawenda, która teraz zakwitła, a jak chciałam i prosiłam to za nic nie chciała, bestia jedna ;) 


I nasturcja ... tę mam co roku.


I taki większy kawałek ...


A tutaj ojciec rodziny dyscyplinuje młodzież ;)

Tym razem chyba bezskutecznie zachęca do zabawy ... 
Jak widać mają to w nosie ;)


Z całej czwórki ten jest chyba najspokojniejszy i najbardziej urodziwy...
Pozostałe, są takie jak na fotce powyżej...
Co prawda różnią się między sobą ... między innymi ogonami.
Jeden ma normalny, drugi ma pół, a trzeci nie ma wcale... 
Gdy dotarł do nas Kapsel - myśleliśmy, że ktoś mu uciął ogon ... a tu okazuje się, że taka ich uroda :)


Tym razem pokażę, ukończoną dziś bransoletkę w technice viking knit


Kolory drutu to srebrny i hematyt.


To byłoby na tyle dziś :) 
Za chwilę będzie już jutro ...