Pamiętacie mój kuchenny piec? Zbudowaliśmy go jakieś 30 lat temu ze 100 letnich kafli... po pożarze naszego domu, trzeba było jakoś odbudować dom i życie.
Ten piec wówczas ogrzewał całą przestrzeń w jakiej żyliśmy. Potem odremontowaliśmy resztę i palenie zostało przeniesione do piwnicy ... bo:
1. powiększonej powierzchni nie dało się ogrzać piecem w kuchni
2. czynny piec w kuchni to kurz, odymione ściany itd itp.
3. trzeba pamiętać o dokładaniu ...
.
.
.
Dzisiaj postanowiliśmy ponownie w nim napalić ( nie musimy już ogrzewać całego domu, bo zostało nas raptem troje ), cały dom jest używany latem ... zimą ograniczamy powierzchnię użytkową.
Np.ja mam zimą tylko jedną pracownię, latem mam dwie.
Powiem Wam, że przypomnienie sobie jak miło jest w kuchni, gdy strzela pod płytą ... jest bezcenne. Kuchnia jest zupełnie inna, jest w niej inny rodzaj energii :)
Myślę, że będziemy to od czasu do czasu powtarzać.
Dla przypomnienia, to jest mój piec kuchenny
A oto dowód, że się w nim dzisiaj pali :)
A w małej pracowni, mały Napoleon spokojnie czeka na przymocowanie kończyn ;)
Na razie skończyłam z Kajetanem budować garaż z rolek ... Napoleon musi poczekać.
Pozdrawiam serdecznie i o słówko upraszam ;)
ach jaki fajny ten piec
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTaki piec to skarb:)
OdpowiedzUsuńNiedoceniany ...
UsuńJa w moim starym mieszkaniu też miałam takie cudo. Uwielbiam klimat takich kuchni.
OdpowiedzUsuńOpowiadałaś kiedyś :)
UsuńTeż mam w kuchni taki piec, nie jest tak ładny jak Twój ale jest.
OdpowiedzUsuńCiepło z pieca kuchennego jest nieporównywalne nawet do kominkowego. Poza tym można na nim gotować, szczególnie te potrawy, które wymagają długiego gotowania. Zimą zdejmuję fajerki i wpuszczam w żar żeliwny kociołek i mamy pieczonki!
A co to są pieczonki? Ja kiedyś na nim zupy gotowałam, cały dzień stał wielki gar i w każdej chwili można było zjeść gorącą zupę :)
UsuńWykłada się dno i boki kociołka liśćmi kapusty i naprzemian wkłada ziemniaki w plasterkach, podsmażony boczek/kiełbasę, cebulę i inne warzywa, warstwami. Przyprawy wedle upodobań.
UsuńNa górę liść kapusty. Szczelnie zakręcić wieko i w żar na jakieś 1/5 godz.
Pycha.
Latem pieczonki robi się na ognisku :)
No to muszę taki gar zdobyć :)
UsuńPoszukaj na targowisku choć w marketach też bywają.
Usuńps. chyba źle określiłam czas, ma być półtorej godziny, ale to zależy od wielkości kociołka... :)
Tak myślałam :)
UsuńPiekny piec! Mój tak ładny nie jest, ale służy mi już 15. rok. Codziennie. Nie mam kuchenki elektrycznej ani gazowej, ani czajników na prąd i innych takich ustrojstw. Tylko ogień.
OdpowiedzUsuńSzacun kochana ... powiem szczerze, że sobie nie wyobrażam tego szczególnie latem.
UsuńJest całkiem ok, ale pale wtedy tylko zee dwie godziny, aby miec ciepła wodę, mam letnia kuchnię z drugim piecem, no i chlebowy też, zewnętrzny.
UsuńNo to rozumiem, tak to i ja paliłam wówczas ... aby mieć ciepłą wodę.
UsuńJuż myślałam, że gotujesz latem na płycie w kuchni :)
Ja pamiętam z dzieciństwa taki piec w domu, a u babci był zawsze.. uwielbiałam się przy nim grzać :)
OdpowiedzUsuńJa z dzieciństwa nie pamiętam ...
UsuńW dzieciństwie, przed snem przytulałam się do pieca kaflowego w pokoju :)
UsuńU mnie były kaloryfery z żeberkami, takie żeliwne ... też wspominam je z sentymentem. Ale pieców nie, mgliści przypominam sobie, że były u Babci ... ale nie mam wspomnień z nimi związanych.
UsuńTrzy lata temu rozebraliśmy wszystkie piece w domu, kapitalny remont zrobiliśmy, moje piece były jeszcze gliniane- tak w 21wieku takie miałam ogrzewanie- teraz mam już normalnie - jedyne czego mi brakuje to trzask drzewa pod płytą- to nie to samo co komimnek :((kominek jest bezduszny.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za ten wpis :*
Przed pożarem też opalaliśmy piecami dom ... ale piece popękały podczas pożaru. Potem ich już nie odtworzyliśmy :)
UsuńTo prawda.Klimat kuchni z takim piecem jest bezcenny.Wspominam to z tęsknotą...
OdpowiedzUsuńJa również dziękuję Ci Beatko za ten wpis.Dziękuję za przypomnienie miłych chwil:)
Proszę bardzo :)
UsuńI ja sobie przypomniałam w realu ... i na pewno nie jest to ostatnie palenie :)
Też kiedyś miałam taki piec, ale zwyciężyła kuchenka gazowa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa jak widać mam jedno i drugie :)
UsuńDo dzisiaj z rozrzewnieniem wspominam kuchnię i piec u mojej Babci. Lubiłam rąbać drewno i palić i piec podpłomyki.
OdpowiedzUsuńFajny wpis piecowy.
Pozdrawiam serdecznie :*
No proszę, wy mieliście w dzieciństwie,a ja nie ... za to ja mam teraz :)
UsuńNO, pewnie, że pamiętamy piec! W swoim domu ostatni prawdziwy piec wywaliłam jakieś 20 lat temu i do dzisiaj nie mogę odżałować. Chociaż rozumu mi starczyło, by kafle złożyć na strychu, zatem... :)
OdpowiedzUsuńZatem do dzieła :)
UsuńJakoś dwa lata temu wzięło mnie na maksa na odbudowę tego pieca. Utknęłam na poszukiwaniach dobrego zduna. Dobry zdun to taki, który dobrze buduje i nie zdziera skóry z klienta. A na takim kliencie jak ja to za wiele tej skóry nie ma. Wszak ja malutka jestem. :( Zatem musiałam na jakiś czas odłożyć marzenia o siedzeniu przy ciepłym piecu. ;>
UsuńTo fakt, znaleźć dobrego zduna to sztuka :)
UsuńUwielbiam te piece, kojarzą mi się bardzo przytulnie, bezpieczne miejscem u babci :)
OdpowiedzUsuńJak większości ... poza mną. Ja nie mam takich wspomnień :)
UsuńCzytam wszystkie komentarze i się zastanawiam ... jeśli Wszyscy wspominają z sentymentem, Wszystkim się podobało, Wszyscy byli zadowoleni, było tak cudnie,to czemu na własne życzenie już tak nie jest ??????????
OdpowiedzUsuńPiec cudny,a rozpalony podwójnie cudny :)
Bo co innego piec u Babci, gdy to ona miała pył, kurz itd. a wnuki tylko ciepełko, a co innego mieć u siebie :)
UsuńWiem coś o tym, bo ja nie mam wspomnień w pobytu u babci, moje wspomnienia związane z piecami są moimi własnymi. Dalego rzadko palimy w tym kuchennym piecu ... ale muszę przyznać, że lubię ten trzask ognia pod płytą :)