Kiedyś miałam stół w kuchni, potem po zmianie mebli w kuchni zamocowaliśmy tylko niewielki blat, który miał służyć do spożywania szybkich posiłków, a w realu był ciagle czymś zasypany i nikt nigdy przy nim nie siadał.
Zamarzyło mi się, aby powrócić do stołu w kuchni.
Potrzeba matką wynalazków podobno.
Przed N. miałam stół w holu i do niego krzesła ( niektórzy mówili na nie fotele ) ... stół jest jeszcze z czasów, gdy moje dzieci były małe, są na nim ślady po ich działalności ...
Stół pokryty lakierem, ale już był na etapie - zawsze obrus ;)
Postanowiłam zaadoptować go do kuchni. Czyli konieczne było zdrapanie starego lakieru i zeszlifowanie powierzchni. Nie bójcie się spoko, nadal są ślady działalności, bo była konkretna i coby ją usunąć w całości musiałabym zeszlifować niemal połowę blatu - zresztą nie chciałam pozbywać się tych pamiątek :)
Czyli zeszlifowałam i pomalowałam blat lakierem, nogi farbą do drewna w kolorze malachitowym. Tak samo pomalowałam siedziska krzeseł.
Wcześniej stół był trochę dłuższy, ale odkręciłam ruchomą część i idealnie się zmieścił w kuchni. Nie mieszczą się przy nim teraz wszystkie krzesła ... tylko trzy. Pozostałe stoją w innym miejscu i jakby co mogą być dostawione. Na codzień nie potrzebujemy wiecej krzeseł.
Aktualnie kuchni jest żółta ( wcześniej była miętowa )
Jeszcze poduszki będą miały zmienione pokrycia, ale to jak skończę z remontem.
Dekoracje w kuchni są też przypadkowe, ciągle mam wszystko wszędzie :)
Serdecznie pozdrawiam nadal remontowo ... ale już powoli idziemy ku końcowi :)
Ale super! Krzesła faktycznie wyglądają jak fotele.
OdpowiedzUsuńtoteż tak je zwą :)
UsuńDużo pracy, ale efekt cudny :)
OdpowiedzUsuńNo sporo, ale warto było :)
Usuńi really likes your blog!
OdpowiedzUsuńYou have shared the whole concept really well and very beautifully soulful read! thanks for sharing.
ผลบอล