Tym razem zabrałam się za zapasy włóczek, uzyskanych po spruciu swetrów itd.
Zapasy były spore, mimo to i tak teraz okazało się, że mam jeszcze w innym miejscu.
Postanowiłam robić kwadraty, po kolei jak leci, nie bardzo patrząc na kolory.
Zwracałam tylko uwagę na grubość, ale i tak niektóre kwadraty wyszły trochę mniejsze.
Zajęło mi to dużo wieczorów, na szczęście szydełkować można oglądając filmy.
Po skończeniu kwadratów, ułożyłam i połączyłam je w całość.
Wyszedł taki oto kocyk, a w zasadzie koc.
Teraz się zastanawiam czy on mi gdziekolwiek pasuje 😂
Jakby co schowam na zimowe wieczory.