Jedno i drugie było udane.
Co prawda warsztat był zdecydowanie za krótki, jak na ilość uczestników, bo jak wiecie pośpiech jest potrzebny jedynie do łapania pcheł ... a tu pcheł nie było, a pośpiech był i to pod koniec gigantyczny.
Kompletnie nie było czasu na dopracowanie prac, a już na poznanie malowania wełną czasu nie było wcale. A to właśnie wyróżnia prace Marty, która prowadziła warsztat.
No cóż, szkoda.
Oczywiście czapki powstały, a jakże :)
Oto moja, czapka kapturek ...
Mnie się podoba, gdyby jeszcze te szczegóły były dopracowane ... ale i tak jest fajna.
Czyli przyszła zima mi nie straszna ;)
Chyba, że ktoś ją przedtem ode mnie zabierze :)
Dzisiaj pogoda przepiękna, więc poszłam na spacer oczywiście nadal wokół komina ;)
Jak widać wiosna i do nas dotarła :)
te gałęzie przypominają mi bajkowe Enty
żurawi zabraknąć nie może ;)
ale i motyl był ...
zobaczcie jak pięknie nad mokradłami
Pozdrawiam i wszyscy na spacer dzisiaj koniecznie !!!