Wspominałam, że figura się robi i jak widzicie nie kłamałam. A więc... ulepiłam faceta! No, nie z gliny i żebra też mu nie wyjęłam, coby babę... ale ulepiłam i to już drugiego...
Normalnie poświęciłam dlań swój osobisty golf!!! chodziłam po domu, patrzyłam coby tu się nadało i wpadł mi w ręce ten golf - jakoś mi pasowała jego struktura, a że dawno go nie nosiłam, widać nie był potrzebny ;-).
Nie mam pomysłu jak go nazwać...tego mojego faceta...
Moja 3-letnia wnuczka ( cokolwiek zobaczy, zawsze jakoś z koniem połączy) twierdzi, że tacy faceci na koniach jeżdżą... to może "czekoladowy Joe"?
Jak podałam na początku, nie pierwszy ci on, więc przy okazji pokażę Wam i tego pierwszego mężczyznę.
Nazwałam go "facet z ostatnim groszem"... i jak widzicie ma biedak problem, no bo ostani grosz mu został i co z nim zrobić? Na co wydać? A może na konto odłożyć?
Dziękuję, że do mnie zaglądacie, mam prośbę - zostawcie ślad po swojej wizycie, wpisy dają napęd do dalszego działania.