Jakoś tak nie mam co pokazać... a że jestem w MKC to zobowiązuje aby od czasu do czasu o tym czytaniu. Czytam dużo... nie o wszystkich pozycjach piszę... bo to nie blog czytelniczy. Nie wybieram też szczególnych książek, po prostu od czasu do czasu przypominam sobie o tym MKC i piszę o tym co ostatnio pochłonęłam lub przez co przebrnęłam...
Dzisiaj mam trzy pozycje książkowe, różne bo ja czytam niemal wszystko co wpadnie w moje ręce. Może poza kryminałami i harlekinami :)
Pierwsza książka, o której dziś wspomnę to Lilka Kalicińskiej. Co mogę o tej książce? Chyba tylko tyle, że jak ktoś lubi Kalicińską to może sięgnąć, kto nie lubi to niech nie sięga. Ja od czasu do czasu jak mi wpadnie w ręce to czytam... bo to lektura tzw lekka, łatwa ... a niekiedy tylko na takie ma sie chęć :)
Druga to kompletnie inna bajka.
To jedna z autobiograficznych książek T. Lobsanga Rampy.
Myślę, że warto z wielu powodów... ale na pewno warto aby poznać kompletnie inną kulturę, inne spojrzenie na życie i otaczający świat.
Trzecie to Coelho.
To książka dla lubiących tego autora.
Mam wrażenie, że jest nieco inna niż inne jego książki.
A może tylko tak mi się wydaje, bo dawno nic nie czytałam jego autorstwa.
Oczywiście z morałem... jak to u Coelho.
Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do czytania... bo nic nie zastąpi słowa drukowanego :)