lubię zdecydowanie.
Lubię zrobić coś z niczego, albo uratować coś co już miało być wyrzucone.
Wtedy nie zawsze staram się ukryć zniszczenie przedmiotu, niekiedy wprost przeciwnie ... chcę aby było widać, że przedmiot był zniszczony.
Ale po kolei ...
Zacznę od czegoś z niczego ...
Były sobie dwie rolki po taśmach. Zresztą mam nie tylko dwie, bo ja zbieracz jestem ;)
Ale dziś były sobie dwie :)
Czekały długo ... aż dzisiaj się doczekały. A dlaczego?
Bo w czwartek mam zajęcia i wpadłam na pomysł, że zrobimy pudełka na wakacyjne skarby.
Tym sposobem rolki doczekały się ... swojej metamorfozy.
Zostały pudełkiem ... nie wiem czy akurat to będzie na wakacyjne skarby.
Rolki, tektura, farby, serwetka, szablon, stempel itd...
Środek pomalowany tak, aby było widać z czego powstało pudełko :)
A teraz czas na odnowienie czegoś, co miało wylądować na śmietniku.
Za każdym razem, gdy muszę sięgnąć coś z górnych półek, latam po domu i szukam krzesła. Bo drabinkę zawsze ktoś mi gdzieś wyniesie ;) komuś akurat jest potrzebna.
Przypomniało mi się, że widziałam gdzieś mocno zniszczony taboret.
Poszukałam znalazłam i mam!
Pomalowałam, postremplowałam, przetarłam i jest.
Na koniec trochę fotek z okolicy, zaczęłam w końcu jeździć ... rowerem!
Koloru też trochę pokażę, wszak wiosna :)
No i na koniec relacja ze spotkań :)
A w zbożu niesamowita ilość nakrapianych stworzeń :)
Takiej ilości biedronek na polu jeszcze nie widziałam :)
Pozdrawiam i ciekawe czy ktoś dotarł ... aż do końca :)