Terminy warsztatów Paverpol

Warsztaty - Niechorz, czyli w Bohaczykowie w każdej znanej mi dziedzinie rękodzieła, a znam ponad 30, liczyłam ostatnio.
Chętnie poprowadzę warsztaty w miejscu Waszego zamieszkania.


piątek, 18 września 2015

Idę w górę

jak chodzi o odzienie dla Nikodema.
Tak dla Nikodema, bo takie ma imię ten młody gość... zdaje się, że nie przedstawiłam wcześniej - ale jak przedstawiać faceta pokazując jedynie jego nogi obute ;)
Dzisiaj zobaczycie go w całej postaci, to i przedstawić wypada.
Nikodem otrzymał dolną część garderoby czyli spodnie - dokładnie dżinsy. Już wiem, że muszę w nich co nieco zmienić, bo są odrobinę za luźne w pasie. Chyba dorobię szlufki i założę pasek.
Będzie to i ciekawie wyglądało i spodnie nie będą spadały ;) no bo czasami w towarzystwie i co wtedy - wstyd na całej linii...

No dobrze, to co... pokazujemy? W zasadzie ja planowałam pokazać same spodnie, ale Nikodem zdecydowanie stwierdził, że czas na prezenację. W końcu dzisiaj słoneczko świeci to można klatę pokazać.

Nikodem jestem... pogoda piękna to idę na spacer... co tam, że nie mam koszuli.


Pochodzę odrobinę, moze gdzieś znajdę jakies odzienie?


Niestety odzienia nie znalazłem, ale za to takie małe coś, żółte, okrągłe i pełno tego w trawie - może wiecie co to jest?



wszędzie pełno...


i kilka takich


Fajnie tak sobie wyjść i pospacerować ... szkoda, że nie znalazłem nic na grzbiet, ale co tam wszystkiego od razu nie da się jak widać :)

No i do następnego razu - bo na pewno jeszcze tu zagoszczę jak dostanę kolejną część garderoby.



czwartek, 17 września 2015

Skoro na kursie

wykończyłam postać lalki... czyli mam golasa, to muszę go teraz odziać jakoś.
Zakładaliśmy, że wykonamy na kursie lalki, które stoją samodzielnie. Na miejscu swojej w tym względzie nie sprawdziłam ... a Asia kategorycznie stwierdziła, że jeżeli jakaś będzie sama stała to tylko jej. Ale nie byłabym sobą, gdybym jednak w domu nie sprawdziła czy moja stoi. I powiem wam, że STOI! Sama, i to nawet bez butów!
Powiem szczerze, że trochę mnie to odziewanie przeraża... ale co tam damy radę :) Toć chłopak nie może tak na golasa latać no nie ;)
Jak sobie myślałam w co go odziać to każda część garderoby po kolei lądowała na koniec listy... bo jakoś tak...
Po wielu chwilach rozmyślania ... w końcu padło na buty. No ok, wiem mniej więcej co chcę... ale jak to wykonać? Wykroju nie mam, zresztą lalka raczej w wymiarach nie typowa to i wykrój trza samemu. Pomierzyłam, rozrysowałam... i niby na papierze pasuje. Skoro tak to bierzemy się za właściwy materiał... przykładamy rozrysowujemy i tniemy - co tam "raz kozie śmierć" jak to się mawia...
No to mam wykrojone... materiał zdecydownie za miękki jak na buty... no to je podkleiłam. Ok sztywność właściwa ... ale teraz jak to pozszywać. Padło na szycie ręczne ... bo ja w tym zdaje sie lepsza jestem ...
Czyli robimy otworki, bo normalnie igła za nic nie chce się przebijać ( zamiast w materiał włazi mi w palce ). Otworki zrobione to teraz już tylko po śladzie ... spoko.
Częśc pozszywałam, część posklejałam no i przykładam jedno do drugiego... chwila prawdy czy wykroiłam to poprawnie. I co? Miało być tak pięknie a wyszło jak zawsze :)
Na szczęście to co okazało się za duże do reszty, można było przyciąć bez szkody ... no to przycięłam i dalej już poszło. Nie powiem, że jak z płatka ... o nie. Ale jakoś poszło.
Wiem, że co nieco możnaby zrobić lepiej ale i tak jak na pierwsze buty to jestem zadowolona z efektu :)


A oto one 



Czyli jak widać obuty jest ... a co dalej? Zobaczymy :)





czwartek, 10 września 2015

Jakbym

trzymała je na półce, to ktoś mógłby pomyśleć, że jakieś skalpy pozdejmowałam ;)
Mowa oczywiście o główkach :)
Plany miałam szerokie ... ale jak to z planami bywa nie do końca się zrealizowały. Intensywnie pracowałam w dziedzinie rzeźby w runie... i miałam plan coby te główki wykończyć przed wyjazdem na kolejną część kursu, ale...
No właśnie, ale...

Ostatecznie mam 6 główek, jedną wykończoną ( tę z kursu)



, jedną prawie wykończoną bo bez włosów ( nadal nic nie kupiłam na włosy)


 i 4 takie jak pokażę poniżej ... i takie pozostaną puki co, kurs już za momencik a ja w polu z innymi pracami do wykonania, więc główki muszą poczekać.

Czyli 4 ostatnie główki wyglądają tak :)


Jak widać mają różne rozmiary ... nie tylko z powodu tego, że jedna z nich należy do faceta, ale rónież dlatego, iż chciałam naumieć się wykonywać takie wielkości jak zaplanowałam.
Powoli mogę powiedzieć, że wychodzą.
Ta najmniejsza jest naprawdę mała :) i sama już się zastanawiam w kogo je pozamieniam ostatecznie.
Warunek, że się naumiem robić resztę.

Pozdrówka i trzymajcie za mnie kciuki cobym nie zmarnowała czasu na drugim etapie kursu:)

środa, 9 września 2015

Powoli

kończę realizowanie próśb o kartki.
Kolejna ślubna, tym razem nie szafa, chociaż kolejna z parą - chyba lubię je robić. W zasadzie koleżanka nie określiła jaka ma być ...
Wymyśliłam więc tym razem, że wykonam sztalugową - oczywiście po mojemu :)

Ślubna z parą w czerwieniach ( czerwień nie jest tak makowa jak na fotkach ) tym razem... fotki robione telefonem - bo jak już wiecie aparat mi padł.


Tak jak pisałam sztalugowa


Ponieważ zawsze w sztalugowych brakowało mi miejsca na życzenia to zrobiłam dwa w jednym
Zwykła kartka otwierana a jednak sztalugowa :)


Całość zapakowałam w torebkę z okienkiem


Mam nadzieję, że się spodoba ...






poniedziałek, 7 września 2015

Jak będzie widać

na poniższym zdjęciu aparat nadal robi to co robi... ale kartka jutro poleci dalej, więc...
Albo pokażę tak, albo wcale...
Ponieważ mało robię takich prac... to pokażę jednak chociaż w takiej formie :)
Chodzi o kartkę częściowo w technice pergaminowej... jest to kolejna z serii szafa - nie robię tym razem zdjęcia wnętrza - podobne do tej poprzedniej, a fotka i tak byłaby kiepska :)

 Oto kolejna kartka z typu szafa i z parą 



Przy okazji pokażę też kartkę w tej samej technice ( pergaminowej ), którą wykonałam dla koleżanki z forum pergaminowego

Zdjęcie dobre, bo wykonane przez Alinkę :)


Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających... 




czwartek, 3 września 2015

Niestety aparat

odmawia posłuszeństwa. Oj niedobrze... zdjęcia wychodzą fatalnie. Wszystkie w zasadzie są prześwietlone... a te robione na zewnątrz w świetle są kompletnie prześwietlone.
Z tych, które dziś zrobiłam udało mi się wybrać tylko tych kilka a i tak są fatalne... trudno. Tylko co ja teraz mam zrobić? Zawiesić bloga? Toć ja tutaj tylko pokazuję swoje wytwory... a bez aparatu nijak się nie da...
Przecież nie będę Wam opisywała tego co wykonałam ;)
Może uda mi się znaleźć kogoś kto się na tym zna i może to ja coś pokręciłam w tym aparacie... bo musicie wiedzieć, że ja komletnie się na tym nie znam i staram się jak najmniej mieszać ... najlepiej jakbym nic nie musiała naciskać i zmieniać ...
No dobra dosyć narzekania, jest jak jest ...
Kolejna dziedzina, której dawno nie wykonywałam ... haft wstążeczkowy. Jak wiecie mistrzynią w tej dziedzinie jest ... no kto?
Przecież, że Danusia ... każdy kto tam zagląda ten wie...
Oczywiście jak to często u mnie bywa ... do powrotu skłoniło mnie to, że potrzebowałam pracę na zajęcia. Nie mam tak jak Danusia, że wystarczy sięgnąć i wybrać kilka z tych, które ma sie w domu ... moje się rozeszły po różnych domach ... Nie było wyjścia, musiałam sięgnąć do wstążek i wykonać. Powiem Wam, że sprawiło mi to przyjemność :)
Ponieważ lubię irysy ( Danusia zdaje sie nie lubi, z tego co pamiętam ) więc padło na te kwiatki :)
Liście i gałązki wykonałam z kolorowych wstążek ( w tym wypadku z zielonych oczywiście ) a kwiaty z białych. W trakcie wykonywania malowałam poczególne płatki.

Tak jak wspominałam, musicie wybaczyć mi zdjęcia, są jakie są.



Jedna fotka na kwiecię w zbliżeniu...


Kolejna pokazuje, że część kwiatów wykonana jest osobno...


A może tutaj widać to lepiej?


To tyle na dziś ... chciałam pokazać jeszcze co dostałam.
Ale po pierwsze na razie nie wykonałam tego na co się mam wymienić ( uzgodnione, że zrobię póżniej ) a po drugie ta praca wymaga zdecydowanie dobrego zdjęcia!
Pokażę więc może razem z tym co wykonam :)