Dawne to były czasy, gdy dzieciaki były małe plotłam siatki do wózków dziecięcych. Kto pamięta takie siatki na zakupy przyczepiane z przodu ... mieściło sie w nich wszystko po prostu!
Ale ja nie o tym ... miało być o makramie, no i właśnie te siatki robiłam makramowo w ilościach zawrotnych ... zarabiałam w ten sposób na chlebek.
A pamiętacie takie sznurkowo makramowe kwietniki? Wieszało się w nich doniczkę z kwiatem :) Też w ilościach zawrotnych plotłam.
Ale kiedy to było? Najstarsi górale nie pamiętają ;)
A teraz moje studentki UTW chcą zacząć przygodę z makramą, już nie z grubych sznurków, tylko taką z cienkich.
Toteż muszę sobie co nieco przypomnieć, porobić proste wzorki ... na początek.
Sznurki mam jakie mam ... z takich plotę.
Naplotłam proste bransoletki ... te były mi potrzebne na zajęcia z makramy z dziećmi. Przydadzą się pewnie i dla studentek.
Potem wykonałam kilka sówek ... świetnie się je robi, przy okazji można poćwiczyć sploty.
Popatrzyłam sobie w internecie i jestem zauroczona tym co można wypleść.
Niektóre rzeczy podobają mi się ogromnie ... nawet prawie kupiłabym sznurki ... ale rozsądek jednak zwyciężył i odpuściłam. Poplotę dla wprawy z tego co mam ... po to aby pokazać co nieco na zajęciach ... a potem studentki będą szalały.
Na koniec pokażę nowych gości u nas. Przylatują regularnie ... może się zadomowią?
Wtedy przyda się jedno z ponawałnicowo zniszczonych drzew.
Jak widać na poniższym zdjęciu, nasze drzewa albo się połamały kompletnie, albo straciły czubki. Ale też nadal schną ( to po lewej ).. chyba system korzeniowy na tyle został naruszony, że nie dają rady ... chociaż w zeszłym roku wydawało się, że są ok.
Pozdrawiam serdecznie :)