babcia, babuleńka...
Pamiętacie, bo ja pamiętam ( chyba jednak stara już jestem ) takie babcie. Babcie, które były aktywne do ostanich swoich dni ... umierały na starość ... bo przeżyły już swoje...
Panie, które przeżyły niemal całe swoje życie... niełatwe często, utkane trudem, zmęczeniem, znojem... A mimo wszystko ciągle wypełnione pogodą ducha, idące przez życie z laseczką ale i z uśmiechem na zmęczonej twarzy.
Mające w oczach niesamowitą mądrość, wynikającą nie z dyplomu lecz z przeżytego życia... z doświadczeń, przeżytych dni...
W tych oczach była mądrość, a nie tylko wiedza... te oczy do końca były młode i piękne, pomimo przeżytych lat... często zaskakiwały - bo wygląd przeczył temu, co można było zobaczyć w tych oczach.
Wiele z nich dotkniętych było biedą... tą materialną... a mimo były pogodne...
bo życie jest drogą...