Sonia, długo powstawała. Potem długo ją ubierałam ... zresztą dwukrotnie, pierwszy komplet strojów nie był odpowiedni dla Soni. Niby w zamyślę wszystko grało, ale potem zupełnie to nie było to.
W związku z związkiem, trza było szyć inny zestaw.
Najdłużej zeszło mi z butami ... i to nie jako takimi, bo jak już wiedziałam jakie buty nosi Sonia to wykonałam je szybciutko.
Dzisiaj nie pokażę Soni ... bo wieczór nie sprzyja zdjęciom.
Ale pokażę Wam buty ... bo powiem nieskromnie podobają mi się :) No i jak byłam u Danusi - Anstahe, to dostałam burę za to, że robię fajne buty a potem na lalce widać tylko noski ;) To coby nie było pokazuję całe :)
Sznurówki nie są różowe, lecz czerwone...
Zresztą jeszcze nie wiem czy takie pozostaną ... bo może jednak wymienię je na zwykłe ...
Czyli dzisiaj jak widać byłam szewcem :)
Pozdrawiam serdecznie i myślę, że kolejny post będzie już z Sonią :)
Czasem tak bywa, że pracujemy wolniej, ale to nic, bo i tak powstają piękne rzeczy :) Śliczne buciki uszyłaś :)
OdpowiedzUsuńU mnie rzadko, jakoś taka bez siły do działania jestem. Może to przesilenie wiosenne ;)
UsuńJa też na zwolnionych obrotach, zwolniłam jakoś świadomie, od czasu do czasu robiąc niewiele. U mnie lala ubrana, ale własnie bez butów. Twoje są śliczne.
OdpowiedzUsuńMoja w zasadzie cała, tylko jeszcze dodatki :)
UsuńA ja ślęczę nad dyniakiem już trzeci tydzień, u mnie to jednak norma, bo przy dyniakach zawsze się guzdrze ;)Dzisiaj zaczęłam do składać "do kupy"
OdpowiedzUsuńButki bardzo zgrabne, fajny pomysł z tymi klinami na noskach :)
To niedługo go poznamy?
UsuńDzięki klinom nie marszczy się i jest jak chciałam :)
Super buciki :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście warto je było pokazać :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe