Tym razem padło na kota... najpierw miał być czarny - w takiej jak jest formie ale w jednym kolorze, czarnym.
Jednak jak już usiadłam do malowania to ręce sięgnęły po różne kolory... i tak namalował się taki oto kot... na razie mówię o dużym. Mały namalował się tylko dlatego, że byłam nieuważna i popaćkałam ręką bluzkę w miejscu, w którym kota miało nie być ;)
Stąd są dwa koty, a nie jeden i to kolorowe :)
Oto koty patchworkowe :)
Dobrej nocy wszystkim życzę :)
Ale to cudne. Machnij, Beatuś, pomiędzy nimi ciutke większego kotka od tego malutkiego i będzie tak jak miało być. Jesteś niesamowita w tych malunkach i szalenie mi się to podoba. Konik dla Zuzi już się robi, ale trochę to potrwa, bo wiesz, ze trudno teraz mi się wyrwać do pracowni, ale jak przyjedziesz, będzie.
OdpowiedzUsuńDanuś może i machnę a moze tak zostawię :) jest śmiesznie :)
UsuńNic nie dzieje się bez przyczyny... fajnie wyglądają kociaki w takim nietypowym zestawieniu. Masz wspaniały talent. Pięknie te rysunki :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidocznie ten mały kotek miał tam być :)
OdpowiedzUsuń