Terminy warsztatów Paverpol

Warsztaty - Niechorz, czyli w Bohaczykowie w każdej znanej mi dziedzinie rękodzieła, a znam ponad 30, liczyłam ostatnio.
Chętnie poprowadzę warsztaty w miejscu Waszego zamieszkania.


środa, 7 lutego 2018

Dawno, dawno

temu ... gdy żyły dinozaury ;)
Tak kiedyś, może nie aż tak dawno ... paliło się w piecach w domu. Pamiętają to już tylko starzy górale ;)
No i ja!
Tak ... bardzo dawno temu, paliłam w każdym pokoju w piecu kaflowym. Potem mieliśmy pożar domu, piece się rozsypały.
Z róznych powodów nie mogliśmy odbudować całego domu od razu, to zrobiliśmy część i wtedy paliliśmy w kuchni. Ten piec dawał radę ogrzać kilka pomieszczeń, czyli kilka grzejników było od niego ciepłych.
Potem przyszedł czas ... gdy kupiliśmy duży piec i ten stanął w piwnicy i ogrzewał cały dom. To nasz piec kuchenny oddtąd był po prostu ozdobą kuchni.
Ale przyszedł niedawno taki moment, że piec piwniczny ... odmówił dalszej współpracy. Mogliśmy kupić kolejny, albo wrócić do palenia w kuchni.
Taka możliwość powstała, bo my zamieszkujemy aktualnie tylko część domu. Nie musimy ogrzewać całości.
Oczywiście najpierw myśl, trzeba kupić piec do piwnicy! Bo jak? Wrócić do palenia w kuchni? Po tylu latach? Kurz! Sadze. Coroczne malowanie ścian. itd.
A jednak ... wróciliśmy. Palimy w kuchni, strzela pod płytą.
I wiecie co ... jest fajnie. :)

Oto dowód, naprawdę jest ogień.


W takim oto piecu aktulanie palimy :)


Do tego obrazka idealnie pasuje Józia leżąca na serwecie ;)


A wczoraj poszłam sobie rankiem na spacer, był mróz błoto zamarzło, dało się iść.

Spotkałam tym razem stadko takich oto zwierzaczków.
Te dwa pięknie mi pozowały.
I myślę, że tak do siebie mówiły.

-Ty zobacz, ktoś idzie! 
-Gdzie? Nikogo nie widzę!


-Daj spokój i jedz ... zobacz jakie smaczne. Co prawda zmrożone, ale i tak dobre.
- Jak nie widzisz! Przecież idzie! I to w czerwonym! Jak możesz nie widzieć?


- No nie! Faktycznie! Idzie!
- I to w naszym kierunku! Co robimy?


-Jak to co? Spadamy!


-Spadamy? To ja od pięciu minut tobie tłumaczę, że idzie ... a ty nic, a teraz spadamy? Tak od razu?
- A na co tu czekać? Toć idzie!


I za moment widziałam już tylko białe tyłeczki ;)


Pozdrawiam serdecznie i do zobaczonka :)








poniedziałek, 5 lutego 2018

W poprzednim poście

pisałam, że nie wszystkie dzieci potrafią machać szydełkiem ( skutecznie ).
Musiałam więc wymyśleć coś innego ( niż tylko szydełkowe serduszko ) dla nieszydełkujących dzieci.
Wymyśliłam walentynkowe pudełko :)

Jak znam życie wszystkie pójdą na łatwiznę i wykonaja pudełko ;)
Muszę wziąć odpowidnią ilość pudełek po zapałkach :)
Po cichu jednak liczę, że szydełkujące wykonają serduszko.


W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i dokończyłam dawno zaczęty ( bo przed nawałnicą, czyli więcej niż pół roku temu ) sweterek dla Gabrysi
Na dziś to nawet nie pamiętam jaki miałam wówczas pomysł na jej strój ... może nie będzie miała tego sweterka? Ale i tak skończyłam. Guziki przyszyję jak wymyślę co dalej :)


Dzisiaj było przez chwilę słoneczko, to poleciałam na spacer. 
Taki ptaszor sobie siedział na gałązce. 
Nie mam pojęcia kim jest... ale ładniutki.


Jak pisałam przez moment było słoneczko i jak widać chnury śniegowe już nadciagają ... 


Dało to fajny efekt światła ...


Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystkie komentarze :)


sobota, 3 lutego 2018

Nigdy na zajęciach

z dziećmi nie było szydełka ... ale ostatnio okazało się, że część dzieci umie szydełkować.
Skoro umieją, to trzeba to wykorzystać!
Jeszcze nie wiem co z resztą dzieciaków ... czyli z tymi, które nie posiadają tych umiejętności?
Myślę, że albo rozpoczniemy naukę, albo wykonają coś w innej technice.
Na blogu zrób to sam pokazano łatwe do wykonania serduszko, wykonane na szydełku. Tutorial wykonała Mirka to ona podzieliła się schematem. 
A ja przypomniałam sobie ponownie jak to jest pomachać szydełkiem ;)


Moje jest takie ... chociaż w założeniu miały to być podkładki pod kubek.
Moje jest małe, więc nijak pod kubas się nie nadaje. 
Będzie zawieszką walentynkową, jako propozycja na zajęcia. 
Sama tego święta nie obchodzę, ale dzieci uwielbiają te walentynkowe gadżety.


Jeżeli ktoś chciałby wykonać coś łatwego na szydełku to polecam.


środa, 31 stycznia 2018

Niektórzy wiedzą, że

nasze tereny nawiedziła latem nawałnica.
Niby już jest po ... w końcu minęło pół roku.
Dom ogarnięty, jeszcze ograniamy obejście ... i końca nie widać. sporo do usunięcia drzew, które niestety nadal się przewracają.
Dzisiaj jakiś taki pogodowo lepszy dzionek, to postanowiłam pójść na spacer. Błoto po kolana na wiejskich polnych drogach, więc postanowiłam pójść do lasu - tam gdzie teoretycznie nawałnica nie za bardzo narozrabiała.
Byłam tam tuż po ... było trochę połamanych drzew, i sporo pochylonych. Ale teraz to już tam nie ma w zasadzie lasu! Drzewa nie trzymają się tego nasączonego wodą podłoża i lecą na ziemię.
Zobaczcie sami ... aż nie chce się tam iść.















Można powiedzieć, że mieszkałam w pięknym miejscu ... no cóż, już nie mieszkam. Przynajmniej jak chodzi o lasy. 

A to jest nasz staw, który niedawno straszył, bo było w nim tylko błoto. Susza komletnie pozbawiła go wody. A dzis wylewa. Niedawno wlaczyliśmy z suszą bo wysychała nam studnia! A dzis woda zalewa nas. Mamy piwnice zalane wodą, drzewa nam się przewracają bo nie trzymają się podłoża. Na pola nie da się wjechać!


A tu idzie wiosna. I to jest piękne! 



Ptaszki świergolą coraz głośniej. Tylko żeby to słońce chciało świecić i osuszyć chociaż trochę.


Raz zaświeciło :)


Pozdrówki ślę ... i nadal widzę piękno tego świata :)



wtorek, 30 stycznia 2018

Ależ w tym roku

ta nasza zima skomplikowana pogodowo.
Takie widoki to trzeba było koniecznie uwiecznić! Bo to ewenement!!!


Jednego to nawet śnieg zdołał zasypać niemal do czubka głowy ;)


Takę firankę miałam w pracowni ... krótko, ale jednak :)


I taki widok też był ...


Oczywiście dzisiaj to już śladu nie ma po tych widokach ...
A przed tym białym było ptaszkowo, chociaż szaro - buro.



A w zasadzie to nawet jak patrzę na te zdjęcia to jednak aż tak szaro nie było :)



Zobaczcie jaka pocieszna kuleczka :)


W niedzielę byłam z wnukami na lodowisku. Po kilkudziesięciu latach założyłam łyżwy! Ale było fajnie ... byłam jedyną babcią na lodowisku ;) gdybym miała bliżej to na pewno byłabym częsciej. Lubiłam i nadal lubię :)


Na kolejne zajęcia z dzieciakami wymyśliłam taką sówkę. Uszyjemy ją z białej bawełny a potem pomalujemy pisakami do tkanin :)
Taką jako wzorzec wykonałam :)


Pozdrawiam serdecznie, za oknem nieśmiało wygląda słońce. 







poniedziałek, 22 stycznia 2018

Absolutnie nietypowy

jak na ten blog post.
Pochwalę się miło, ciekawie i poznawczo spędzonym czasem.
Byłam ostanio w Warszawie na szkoleniu również jak dla mnie nietypowym, bo nie dotyczyło rękodzieła ... było to szkolenie dla rad bibliotecznych. Nie będę opisywała szkolenia, nie ma obawy!
Ale skoro człek mieszkający na wsi dotarł do stolycy ... to musiał to wykorzystać, no bo jak?
Pogoda jak wszyscy wiemy, akurat zrobiła się mocno zimowa ( jak na tę zimę ), ale nas to nie zniechęciło. Jedyne co mieliśmy w miarę blisko to był Wilanów ( szkolenie jak to często bywa było na obrzeżach) ... do dyspozycji mieliśmy tylko porę późno popołudniową. Sam pałac był oczywiście już zamknięty. Ale ogrody nie! Do tego pięknie oświetlone!
No, jakoś dotarliśmy ... nie było łatwo!
Ale było warto!

Jak widać, pogoda dawała nam się we znaki. Wiało niemiłosiernie, padał deszcz ze śniegiem. Ale było pięknie! 
Potem szybki powrót do miejsca zamieszkania, suche ciuchy i herbatka po góralsku ;)










Szkolenie się skończyło w piątek, ale ja postanowiłam zostać i zrealizować dawno odkładane plany. 
Jednym z nich była wizyta w Muzeum domków dla lalek. Spoko nie sprawdzali dowodów! Zresztą zbliżał się dzień babci ;)
Co prawda żadnego wnuka koło mnie nie było, ale zawsze jakby co można powiedzieć, że sprawdzam czy warto przyjść z dzieckiem ;)
Warto! Warto iść z dzieckiem, ale bez dziecka zdecydowanie też!



Zobaczcie samo muzeum też ma piękną scenerię.




Domek zielarki, chyba zauroczył mnie najbardziej ... chociaż było kilka innych, które również mnie zatrzymały przy sobie.



To było takie miejsce, które chciałam zobaczyć dla przyjemności bycia i zachwytu nad ludzkimi możliwościami twórczymi. Jakie to wszystko dopracowane, pomimo tak niewielkich rozmiarów. 

Drugim muzeum, które odwiedziłam to Muzeum Powstania Warszawskiego. Poszłam w innym dniu, bo nie jest to ten sam rodzaj odczuwania. Trzeba było innego czasu. Dobrze, że w końcu dotarłam.

Pozdrawiam serdecznie :)