Tak kiedyś, może nie aż tak dawno ... paliło się w piecach w domu. Pamiętają to już tylko starzy górale ;)
No i ja!
Tak ... bardzo dawno temu, paliłam w każdym pokoju w piecu kaflowym. Potem mieliśmy pożar domu, piece się rozsypały.
Z róznych powodów nie mogliśmy odbudować całego domu od razu, to zrobiliśmy część i wtedy paliliśmy w kuchni. Ten piec dawał radę ogrzać kilka pomieszczeń, czyli kilka grzejników było od niego ciepłych.
Potem przyszedł czas ... gdy kupiliśmy duży piec i ten stanął w piwnicy i ogrzewał cały dom. To nasz piec kuchenny oddtąd był po prostu ozdobą kuchni.
Ale przyszedł niedawno taki moment, że piec piwniczny ... odmówił dalszej współpracy. Mogliśmy kupić kolejny, albo wrócić do palenia w kuchni.
Taka możliwość powstała, bo my zamieszkujemy aktualnie tylko część domu. Nie musimy ogrzewać całości.
Oczywiście najpierw myśl, trzeba kupić piec do piwnicy! Bo jak? Wrócić do palenia w kuchni? Po tylu latach? Kurz! Sadze. Coroczne malowanie ścian. itd.
A jednak ... wróciliśmy. Palimy w kuchni, strzela pod płytą.
I wiecie co ... jest fajnie. :)
Oto dowód, naprawdę jest ogień.
W takim oto piecu aktulanie palimy :)
Do tego obrazka idealnie pasuje Józia leżąca na serwecie ;)
A wczoraj poszłam sobie rankiem na spacer, był mróz błoto zamarzło, dało się iść.
Spotkałam tym razem stadko takich oto zwierzaczków.
Te dwa pięknie mi pozowały.
I myślę, że tak do siebie mówiły.
-Ty zobacz, ktoś idzie!
-Gdzie? Nikogo nie widzę!
-Daj spokój i jedz ... zobacz jakie smaczne. Co prawda zmrożone, ale i tak dobre.
- Jak nie widzisz! Przecież idzie! I to w czerwonym! Jak możesz nie widzieć?
- No nie! Faktycznie! Idzie!
- I to w naszym kierunku! Co robimy?
-Jak to co? Spadamy!
-Spadamy? To ja od pięciu minut tobie tłumaczę, że idzie ... a ty nic, a teraz spadamy? Tak od razu?
- A na co tu czekać? Toć idzie!
I za moment widziałam już tylko białe tyłeczki ;)
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczonka :)