Nadal przypominam sobie to jak się maluje, jak rozlewa się farba, co robić aby rozlewała sie tak jak chcę itd... szczególnie gdy maluje się bez guty.
Tym razem chusta malowana bez guty... i tym razem jestem zadowolona z efektu. Na pewno zawsze może być lepiej... i pewnie będzie. Bo na pewno będą kolejne jedwabie.
Tym razem jedwab malowany a'la akwarela...
Pierwsza fotka, jeszcze na ramie...
Druga już po zdjęciu, na białym materiale...
No i rzucona... szkoda, że nie mam "Zosi", aby ją zaprezentować :)
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam jak zawsze do skrobania... albo walenia w klawisze ;)
Prześliczna! Motyw wyszedł niesamowicie!
OdpowiedzUsuńDla mnie jest to dzieło niezwykłe, podziwiam talent.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.:)
Ale mi miło :)
UsuńPięknie! Bardzo ubolewam, że zdjęcia takie malutkie bo ciekawa jestem szczegółów okrutnie. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że widać wszystko :)
Usuńprzepiękna chusta !!!
OdpowiedzUsuńDzięki Marysiu :)
UsuńJedwab bez guty mnie nie słucha! Wcale!
OdpowiedzUsuńMnie też nie do końca :) ale jak widać trochę tak :)
Usuńjedyna w swoim rodzaju. Piękna
OdpowiedzUsuńTo na pewno :)
UsuńPrzecudownie ulotna.
OdpowiedzUsuń