Tym razem trochę z gutą, trochę bez - czyli pomieszanie z poplątaniem ;)
Kompletnie inna kolorystyka, kompletnie inne kwiaty. Tym razem irysy... połączenie zieleni z niebieskim - kiedyś nie do przyjęcia :) Pamiętacie?
A moim zdaniem połączenie świetne ... ciekawe dlaczego kiedyś nie łączyło się tych barw :)
Pierwsza fotka jeszcze na ramie :)
druga na białym podkładzie
trzecie jak widać :)
Mam jeszcze jeden szyfon - chyba go malnę z rozpędu i będzie z głowy.
Zapraszam do komentów :)))
Piękne są te irysy, dobór kolorów to jest chyba bardzo indywidualna kwestia, u Ciebie nic bym nie dodała, ani niczego nie odjęła, jest perfekcyjnie.
OdpowiedzUsuńW tej chwili panuje w modzie totalny eklektyzm, paski pasują do groszków, w kolorach też miszmasz, ale to chyba dowodzi pełnej wolności i lubię taką swobodę.
Serdeczności.:)
Ja też jestem za. Ale pamiętam gdy byłam dzieckiem, moja mama zawsze mi mówiła, że niebieskiego z zielonym sie nie nosi :) To się zmieniło gdy b yłam nastolatką. Pamiętam nawet swój pierwszy taki sweterek, który kupił mi tato :)
UsuńFakt, że to rzadkie połączenie, jeden i drugi są zimne. Kiedyś należało zawsze przełamywać barwy, ale dla czego nie łamać konwenansów.
UsuńNie słyszałam, że tych kolorów, kiedyś nie można było łączyć jestem zdziwiona, no ale kiedyś wszystko było stonowane. A iryski fantastyczne, połączenie kolorów wręcz bajeczne
OdpowiedzUsuńNic nie knocisz:) Obejrzałam wszystkie, są piękne:) a Zuzia , to chyba po Tobie talent odziedziczyła. Tak na marginesie.....chciałabym tak umieć knocić:))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZnów pięknie!
OdpowiedzUsuńPs. Ja chyba jakaś może z innej bajki jestem, ale co to jest ta "guta"?
Guta to jest taka konturówka, która ogranicza rozlewanie się spontaniczne farby na jedwabiu :)
UsuńO proszę a ja myślałam, że to jakieś gwarowe słowo coś w stylu "trochę planowo trochę nie planowo" - hi,hi. Dziękuję za wyjaśnienie:)
UsuńZdolniacha jesteś. Irysy cudne:)
OdpowiedzUsuńŚliczny!!!
OdpowiedzUsuńZnowu stworzyłaś coś wspaniałego. Gdy podziwiam Twoje prace to zawsze nie mogę się nadziwić, ze tyle zdolności mieści się w jednej kobiecie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJaneczko, już nie wszystkie techniki są dla mnie możliwe... ale na szczęście trochę jeszcze mogę :) Może dlatego wracam do tych, których dawno nie robiłam :)))
UsuńPrześliczna i na dodatek w moje ukochane irysy!
OdpowiedzUsuńJak dawno temu kupiłam mojemu synkowi ubranko niebiesko zielone to moja mama była oburzona jak coś w takim zestawieniu kolorystycznym mogłam kupić hihihi
Zapraszam do mnie na festiwal irysów:)
Czyli pamięc moja mnie nie zawiodła, było tak :)
UsuńŁADNE...:-)
OdpowiedzUsuńzaszalałaś,cuuuuudo
OdpowiedzUsuńUwielbiam irysy, a te wyglądają jak żywe :)
OdpowiedzUsuńBeatko, tym razem czapa mi ze łba spadła. Zachwyciłaś mnie nieziemsko. Beatko, nie lubię irysów, nie lubię żonkili. To się teraz zmieni.
OdpowiedzUsuńDanuś jeżeli nie lubisz a ta chusta cię zachwyca, to dla mnie coś :)
UsuńJa lubię irysy a nie lubię żonkili (bo żółte). Twoje wyszły tak pięknie jak Van Gogha.
OdpowiedzUsuń