Ostatnio zobaczyłam u znajomej ramę do malowania na jedwabiu. Ramę, która po prostu zachęca aby przy niej zasiąść.
Długo się nie namyślając nabyłam, i usiadłam. Nabyłam też kilka nowych farb...
W malowaniu na jedwabiu nie lubiłam ramy ( miałam drewnianą, na którą okropnie się naciągało jedwab) i guty.
Guty nie lubiłam nakładać, ale też nie podobał mi się efekt końcowy... przynajmniej nie zawsze mi się podobał ;-)
A dziś poszalałam z nową ramą ( super rama i świetny sposób naciągania ).
Poszalałam też pędzlem, nie nakładając guty. Po prostu wzięłam pędzel do ręki i zaczęłam nim machać :-)))
Oto efekty tego machania
Na pierwszej chuście pojawiły się maki i stalowe tło...
Na drugiej kosaćce i tło cytrynowe ( niestety zapomniałam sfotografować tę chustę naciągniętą, więc się marszczy ), kolory przekłamane niestety.
Powiem, że lubię to robić...
Pozdrawiam jesiennie i deszczowo ...