Terminy warsztatów Paverpol

Warsztaty - Niechorz, czyli w Bohaczykowie w każdej znanej mi dziedzinie rękodzieła, a znam ponad 30, liczyłam ostatnio.
Chętnie poprowadzę warsztaty w miejscu Waszego zamieszkania.


wtorek, 5 listopada 2013

Niebieski jak błekit nieba...

albo balonik w piosence Okudżawy!


Płacze dziewczynka, balon uciekł jej, 
Ludzie mówią nie płacz, a balonik hen!

Płacze dziewczyna, chłopca trzeba jej,
Ludzie mówią nie płacz, a balonik hen!

Płacze kobieta, mąż porzucił mnie,
Ludzie mówią nie płacz a balonik hen!

Płacze staruszka, mamo dosyć łez,
A balonik wrócił i niebieski jest!

Bardzo lubię tę piosenkę... w wykonaniu Okudżawy.

Ale post nie o piosence miał być, a o filcowaniu... Ufilcowałam szal, niebieski jak letnie niebo... może na przekór temu co za oknem?
Miałam jedwab leżał sobie i czekał. Niebieski z białymi gałązkami i liśćmi... wiedziałam, że będzie ufilcowany na niebiesko. I jest!
Jest niebieski jak błekit nieba, lekki jak balonik... czyli jednak jak w piosence ...
Zrobiłam mu tylko obramowanie i delikatniutkie kwiatki.  Niezapominajki?


Leciutki...


błękitny...


jak niebieski balonik...












poniedziałek, 4 listopada 2013

Błyszcząca, lejąca

tkanina, koszyk z sianem i futro... takie elementy układanki dostałyśmy dziś do obróbki.
Czyli kolejne zajęcia plastyczne...
Chodziło o wykonanie abstrakcji z wykorzystaniem tych faktur... praca w jednym kolorze... ale z wykorzystaniem różnych narzędzi.
W moim przypadku był to ołówek, węgiel, kredka akwarelowa, woda, pastele olejne... wszystko w kolorze czarnym...
Rysowałam w pionie... ale po skończeniu wybrałam wariant w poziomie - oddaje to o co mi chodziło :)))

Oto efekt moich działań... 


Czerwień widoczna na zdjęciu, to klamerki ;) nimi przypięłam karton aby zrobić fotkę :)


środa, 30 października 2013

Stosunek

do tego święta mam raczej na nie ... ale co zrobić, gdy w szkole Pani zarządziła - w czwartek przebieramy się!
Na plus dla Pani mogę powiedzieć tylko, że dziś dzieci były na starym cmentarzu żołnierzy... porządkowały groby, paliły znicze...
No więc co zrobić? Trzeba wymyśleć strój... poszłyśmy dziś do lumpka i kupiłyśmy bluzeczkę i sukienkę w kolorze czarnym... a w Pepco na szczęscie był gotowy kapelusz...
Teraz tylko farby i do dzieła :)

Na fotkach Zuzia na pierwszej przymiarce... jutro będą inne rajstopy ...
nie widać pajęczyn... niestety... 


z tyłu duch leci z dynią... coby zawiesić ją na drzewie obok pozostałych :)


Na koniec meldunek z frontu rysunkowego :)
Ostatnio rysowaliśmy dłoń... tzw szybki szkic... jak to ja ułożyłam tak dłoń, że w efekcie wygląda jakby dziwnie wyrastały palce :)


Pozdrawiam serdecznie...





wtorek, 29 października 2013

Aniołów cd.

Zielonych aniołów...
Może faktycznie, jak to niektóre z Was powiedziały - Bieszczadzkich Aniołów?
Jeżeli tak... to może ja jednak byłam w tych wymarzonych Bieszczadach, tylko o tym nie wiem ;)
Trzy ostatnie przyleciały...

Oto one... zielone jak ich poprzednicy


każdy inny


każdy zielony


każdy jakoś podobny...


A teraz siedzą wszystkie razem na drabinie i szykują sie do dalszej podróży :)


A ja wczoraj popełniłam kolejny pierwszy raz ... rysowałam postać z modela... miałam do dyspozycji jeden ołówek i niecałe 1,5 godziny... jestem zadowolona... chociaż błędów jest cała masa :)


Pozdrawiam serdecznie :)






sobota, 26 października 2013

Zlot anielski

w Bohaczykowie...
Nazlatywało sie tu Aniołów... i to śpiewających ... i to jeszcze nie wszystkie :)
Będzie więcej... tak donoszą... te co są ;)
Takiej armii anielskiej jeszcze u mnie nie było... i to w takim pięknym kolorze - kolorze nadzieji. Czyli zieleni...


Zielone Śpiewające Anioły

Przybyły i rozsiadły się na drabinie...


Każdy z mikrofonem...


Każdy zielony


Każdy inny


W innej pozie sobie usiadł


i śpiewają..


aż echo niesie...


Pozdrawiamy...

środa, 23 października 2013

Kolejne zajęcia

warsztatowe... tym razem była grafika... no może nie klasyczna... warsztat ma w nazwie " zajęcia z akwareli i grafiki..."
No i kolejny raz, coś czego nie lubię i omijam szerokim łukiem - architektura...
Do tego kolejny pierwszy raz... czyli rysowanie zaostrzonym patykiem...
Oj nie było łatwo, kilka razy poprawiałam szkic... bo jak jedna strona była ok, to druga jakaś nie pasująca itd... zresztą nadal nie jest dobrze... są błedy i to widoczne...
Jednak jestem zadowolona z tej pracy - byłam pewna, że będzie dużo gorzej...


Pozdrawiam serdecznie :)

wtorek, 22 października 2013

Jak już

kiedyś wspominałam, podchodzę do olejów - jak do jeża.
Wczoraj poszłam na pierwsze zajęcia do pracowni. Idąc byłam przekonana, że będziemy rysować ołówkiem. Zresztą miało to być rysowanie postaci z modela - powiem szczerze obawiałam się tego... bo to coś czego nie robiłam... nie rysowałam postaci z modela :) 
No i jak weszłam okazało się, że pani nie mogła przyjść... i nie mamy modela.
I co ja widzę? Na stole rozłożone są oleje! Uśmiechnęłam się do siebie... i cóż wzięłam swój zestaw farb i pędzli i do roboty. W końcu po to poszłam... aby się uczyć!
Nie mogę powiedzieć, że nigdy nie malowałam olejnami. Malowałam, mając naście lat... czyli baaaardzo dawno temu... i nie bardzo mi szło... stąd te kolce teraz :)

Malowaliśmy martwą naturę... można było sobie skadrować... to sobie trochę skadrowałam, bo format podobrazia mały... po dwóch zajęciach (wczoraj i dziś )- wyszło mi takie oto coś... W sumie jak na pierwszy raz, to chyba nie najgorsza praca. Tym bardziej, że od wczoraj do dziś - malowaliśmy ciągle na mokrym... 


Zdjęcie wieczorne i bez lampy...