Terminy warsztatów Paverpol

Warsztaty - Niechorz, czyli w Bohaczykowie w każdej znanej mi dziedzinie rękodzieła, a znam ponad 30, liczyłam ostatnio.
Chętnie poprowadzę warsztaty w miejscu Waszego zamieszkania.


środa, 15 marca 2017

Jakaś taka samotna

była :)
Jak wszystkim wiadomo, przytulanie jest ważne ... a jak się przytulić do samej siebie? No jak?
Dlatego koniecznie trzeba było dorobić drugą myszkę!
Ta do towarzystwa jest w bardziej mysim kolorze ... i jakby bardziej utyta ;)

Prawda, że razem fajnie?


a już w pozycji 69 po prostu rewelacyjnie ;)


A tak naprawdę zostałam poproszona o jej wykonanie :)

Pozdrówki wiosenne ślę :)




wtorek, 14 marca 2017

Jeszcze trochę

mojego otoczenia Wam zapodam.
Tym razem całkiem dobre fotki, biorąc pod uwagę jakoś aparatu :)

To zdjęcie to zaraz obok :)


to jakieś 10 minut od domu :)


to od strony budki powyżej ... tam z dala moje budynki :) tam mieszkam.


To z drugiej strony budki


Staw, który lubię, zarośnięty w zasadzie cały ... gdy zielono to nie widać, że tam jest.


ponownie żurawie, tym razem widać, że to one :)









To już trochę dalej ... ale jakieś 15 min od domu wolnym krokiem :)



Te spacerowały sobie w zasadzie niemal obok domu :)



Z pozdrowieniami ... 

A nocną porą

szukałam lata ;)
Na to wygląda w każdym razie. Zastanawiałam się, jakie będą kolory, gdy przyjdzie dzień.
Malowanie w nocy zawsze ma ten dreszczyk emocji ... bo sztuczne światło mało sprzyja kolorom.
Ale jak zawsze około pełni, mało sypiam, to coś trza było robić. Poprzednie noce filcowałam główki ... które na razie są w fazie czaszek z oczodołami ... wiem, że nie każdy lubi je oglądać w tej fazie, więc nie pokażę :)
Tym razem coś miłego dla oka - taka mam nadzieję :)

Lato, szukane nocną porą ... jak mi się udało je wypatrzyć po ciemku? Czy mi się udało? 


Pozdrówki ślę akwarelowe :)

poniedziałek, 13 marca 2017

Dzisiaj się wybrałam

na poszukiwania wiosny...
Byłam przekonana, że ona już wszędzie powoli się panoszy ... a tu ciągle zimowo - jesienne kolory.
Pewnie nie wiecie, że moje poszukiwanie wiosny to należałoby - jak mawiają moi domownicy - ogłosić w lokalnej gazecie przynajmniej...
Bo ja człek domowy jestem ... teoretycznie lubię spacery, bardzo lubię rower ( na wyjeździe, nie usiedzę za nic w domu ) ... ale trudno mi się wyciągnąć z mojej pracowni ... przecież w tym czasie mogłabym tyle zrobić! Co oczywiście często jest tylko teorią ... bo potem siedzę np przy kompie i nic nie wykonam ... i 10 razy byłabym na tym spacerze ... ale...
Muszę jednak zacząć ... bo po prostu trzeba i już! Poza tym to podobno grzech, nie wychodzić z domu ... wiosną, gdy są żurawie itd...
Czyli jak piszę, wybrałam się :)

Na początek na krótki spacer "wokół komina" ... oczywiście towarzyszyła mi Józefina  -  bo to kotka spacerowa jest ... chodzi za człekiem jak pies :)

Zdjęcia są jakie są ... nie mam aparatu, którym mogłabym robić świetne zdjęcia ... a może i dobrze, bo kolejna pasja chybaby się nie zmieściła w dobie ;)
Ale ta wygnałaby mnie na zewnątrz ... pomyślę :)
Tak więc musicie mi w niektórych przypadkach uwierzyć na słowo ;) , że na zdjęciach jest to co piszę.


Drama jak widać absolutnie zadziwiona, kogo tu przyniosło ... i bynajmniej nie chodzi tutaj o kota ;)


Tylko o tę istotę większą, której dawno nie widziała ;)


Na początek spotkaliśmy sarny ... które pokazały nam białe pupy ... zanim zdążyłam je sfotografować.


Mimo to za jakiś czas zobaczyliśmy taki widok ( zobaczyliśmy, bo byłam z Józefiną )


Tuż obok saren pasły się żurawie ... czy żurawie się pasą? Powiedzmy, że spacerowały.


Oczywiście za chwilę, jak już się ... no właśnie, postanowiły polecieć w inne miejsce ...


W którym nikt im nie będzie przeszkadzał ...


Lubię lecące żurawie ... 


i ich klangor :)


Zobaczcie czy nie mam racji ... że jeszcze kolory późno jesienne :)


Ale i wiosnę jednak widać ... pojawiły się amazonki na swoich rumakach ... 
To zdjęcie mogło oczywiście być inne ... ale coś mi się porobiło w tym momencie z aparatem. Jak się naprawiło, to już było jak jest :)
Mogłam poczekać, aż wróci, ale po co... toć zrobię np jutro :)
Amazonka i jej rumak będą oczywiście, nie wiem czy fotograf wyjdzie ;)


Wracając wiosna nam się ukazała w postaci takich kotków ... ciekawe co na to Józefina?


Żurawie też nas pożegnały :)


I co daliście radę mimo wszystko ?

Pozdrawiam wiosennie jednak ... 








sobota, 11 marca 2017

Podobno

jak nie mam tych wszystkich masek, mgiełek i innych niezbędnych bajerów ... to absolutnie nie powinnam pisać o mediowaniu.
Tak usłyszałam :)
W takim razie jak mam napisać? Skoro nie zmediowałam, a miałam ... to co, zmalowałam? W sumie fajnie to brzmi ... zmalowałam jajo!
Czyli nie będziemy rozbić zmediowanych jaj, tyko zmalowane :)
Ok, w zasadzie dlaczego nie ... skoro mamy do dyspozycji tylko farby, pędzle i swoje ręce ... to tak właśnie zrobimy :)

Jak się pewnie domyślacie, wykonałam trzecie jajo. Tym razem to już kompletnie z tego co mi zostało. Miałam kawałek gazy ( w zasadzie to za dużo powiedziane, bo to był jakiś taki poszarpaniec ), kawałek juty, sznurek, masę szpachlową, kulki i to by było na tyle.
Na górę nakleiłam trochę gazy, na dół dałam jutę, trochę poplątałam, udrapowałam itd. Uwiłam jakieś kwiecie z resztek gazy. Wykonałam fakturę masą szpachlową, dokleiłam kulki tu i ówdzie ... i powstało jajo z ciekawą fakturą.
Wyjęłam farby akwarelowe i nimi pomalowałam jajo. Potem stwierdziłam, że brakuje mi czegoś, to wyjęłam farbę białą akrylową i tzw suchym pędzlem co nieco pomazałam. Teraz brakowało mi czegoś co da trochę kontrastu ... to poszłam po metaliczną farbę akrylową - wybrałam miedź, pomazałam znowu, powstało coś w rodzaju rdzy ... i to było to.
Czy mi się podoba? Jestem zaskoczona, ale tak. Nadal nie zdecydowałabym się, aby podobnie potraktować tamte surowe jaja ... ale to mi się podoba.

Zobaczcie co mi wyszło z tego zmalowania :)







Pozdrawiam serdecznie :)



piątek, 10 marca 2017

Pamiętacie moje poprzednie

jajo do zmediowania? Co to mi było żal, bo podobało mi się surowe?
Zresztą w komentarzach też pisałyście, cobym go nie ruszała :)
To postanowiłam nie ruszać.
Ale nadal potrzebowałam zmediowane jajo! W związku z tym postanowiłam nie ruszać tamtego i zrobić inne do zmediowania.
Jak postanowiłam, tak zrobiłam ... ale po zrobieniu, jak je postawiłam razem ... to mi żal. No bo ... pasują do siebie takie jakie są, a jak jedno zmediuję to nie będą.
Czyli mam dwa surowe jaja i nadal nie mam zmediowanego ;) trudno.
Potrzebuję na zaraz, więc nie będę miała :)

A tak wygląda drugie jajo do teoretycznego zmediowania :)


Fajnie wygląda na świeczniku, jak myślicie.


Mam dwa świeczniki w takich kolorach ... ale są równe wysokością i oba jaja na tej samej nie wyglądają fajnie. Muszę albo znaleźć dwa różnej wielkości świeczniki i je sobie zrobić do tych jaj, albo znaleźć jeden mniejszy od tego i go sobie wykonać tak jak ten :)


A tutaj oba razem :)


No to mam nadzieję, że już na tyle w kwestii jaj w tym roku :)
Pozdrówki ślę BB :)

środa, 8 marca 2017

Zobaczyłam w sieci

śpiące myszki ... i przepadłam.
Rzadko mi się to zdarza ... aby mnie coś tak zauroczyło. Nie żebym lubiła gryzonie ... wręcz przeciwnie, ale śpiące do tego filcowane jak najbardziej :)
Te mnie normalnie rozłożyły na łopatki. Zobaczyłam i musiałam sobie chociaż jedną wykonać. Jak mus, to mus... mam.

Zobaczcie jaki słodziak, rozmiar rzeczywisty na fotkach :)




Pozdrawiam serdecznie, wszystkich, a szczególnie płeć piękną :)