Kolejny anioł osobisty... niniejszym przedstawiam
Marganioł
i jego historia...
Pod koniec kwietnia dostałem zlecenie… a właściwie można to
nazwać awansem. Zostałem wyznaczony na Anioła Osobistego … moja radość była
wielka – który anioł nie chciałby być aniołem osobistym! Nie każdy doznaje
takiego zaszczytu – fakt to wielkie zobowiązanie … ale zaszczyt jeszcze
większy! No właśnie radość była wielka…
tyle, że trwała krótko.
Zapytacie dlaczego? A dlatego, że :
Mam być aniołem kulinarnym! Ja? Toć ja nie mam o tym
zielonego pojęcia! Nie tylko nie umiem
gotować, ale nawet nie wiem co do czego służy! Nigdy niczego nie upiekłem, ani
nie ugotowałem – nawet nie widziałem jak ktoś to robi! To jak ja mogę być
aniołem kulinarnym? No jak?
Ale u Nas na górze nikt nie dyskutuje… dostaje się zlecenie
i się je wykonuje… bo przecież Oni wiedzą więcej… i nigdy się nie mylą! Nigdy!
Tylko strasznie trudno to pojąć, że w tym przypadku też się nie pomylili…
No to zlecenia przyjąłem… nawet dostałem narzędzia. Trzy…
takie coś dużego okrągłego z rączkami, nie mam pojęcia co to jest, ale idealnie
się na nim opiera stopę. Takie dziwne łyżki, duże i drewniane… dlaczego
drewniane i dlaczego nie mieszczą się w buzi? Co prawda nie mam z nimi kłopotu,
bo już je zgubiłem, zanim dotarłem na miejsce.
No bo dotarłem w końcu … skoro mam być Aniołem Osobistym to
muszę być przy osobie, którą mam się opiekować! Na miejscu okazało się, że to
coś pod moją stopą to wałek do ciasta… no cóż …
Do tego okazało się, że kompletnie niewłaściwie wyglądam… bo
w kuchni można się pobrudzić… a ja włożyłem elegancką suknię, lubię ładnie
wyglądać …
no i chciałem zrobić dobre wrażenie!
Szybciutko założyłem zgrabny, oczywiście elegancki fartuszek
– i wiecie co, od razu lepiej się poczułem w tej kuchni. Co prawda nadal nic
nie umiem ugotować ale widzę, że to nie problem bo tutaj gotują rewelacyjnie i
moja pomoc tu zbędna! Co najwyżej mogę wytrzeć kieliszki do wina… to umiem,
nawet mam stosowny ręczniczek. Góra faktycznie wie więcej… bo okazało się, że
nie o gotowanie tu chodzi!
Ja mam TYLKO opiekować się domownikami, a właściwie jedną
domowniczką oczywiście muszę się doszkolić w temacie kuchnia… ale i tutaj nie
ma kłopotu – czytać uwielbiam a książki są tutaj na porządku dziennym, równie ważne
co gotowanie! I tutaj mam swoją rolę… będę opiekował się książkami kulinarnymi!
Już sobie jedną wziąłem – i wiecie co nawet ciekawe to gotowanie!
Będę więc opiekunem kuchni, kucharki i czytelniczki … a
niekiedy mogę nawet na salony – bo i oczytany jestem i odpowiednio ubrany –
wstydu na pewno nie przyniosę!
Pozdrawiam serdecznie! Marganioł - Anioł osobisty
Oczywiście i ja pozdrawiam serdecznie :)
Beaciu, dziękuję Ci, dziękuję z całego serca. Jestem pewna, że Marganioł spełni się w nowej roli, a przede wszystkim da ogrom szczęścia i zadomowi się w kuchni na dobre. Góra pięknie przygotowała anioła, wrażenie w realu jest niesamowite. Dotyka się go jak największy skarb. Jesteś CZARODZIEJKĄ ! Buziaki serdeczne
OdpowiedzUsuńCzarodziejką?
Usuńtak, bo gdy patrzy się i dotyka w realu na Twoje prace to magia od nich aż świeci, a historie , które opisujesz przy każdej pracy sprawiają, że się jest na chwilę w innym świecie. Z niby prostych materiałów wyczarowujesz takie cuda!!!
UsuńTo takie coś z niczego trochę, prawda? Uwielbiam tworzyć rzeźby z tkanin... a anioły osobiste to wyjątkowe rzeźby ...
UsuńBardzo wyjątkowe
UsuńOsobisty Anioł to marzenie, miałam okazję osobiście podziwiać anioła Triil i jestem pod ogromnym wrażeniem prac jakie oglądam tu na blogu. Podziwiam ;-)
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie :)
UsuńJak ogromną przyjemność sprawia mi każda wizyta u Ciebie, wiem tylko ja !!! Podziwiam i podziwiam , co potrafią Twoje ręce, ale i głowa też nie od parady !!!
OdpowiedzUsuńPiękny anioł i jego historia !!! Pozdrawiam ciepło !!!
Anioł piękny i na pewno poradzi sobie ze wszystkimi wyzwaniami :)
OdpowiedzUsuńNie każdy ma taką artystyczną duszę jak Ty Beatko!
OdpowiedzUsuńJest przepiękny. Zamieszkał już u mnie i chyba mu dobrze :-) Wyjątkowy i niepowtarzalny.
OdpowiedzUsuńMasz niesamowity talent i piękną duszę.
spóźniłam się ze swoim komentarzem, Solenizantka pierwsza przede mną tu trafiła hi hi
UsuńAgnieszko, Anioł mi podpowiedział :-)
UsuńAle się cieszę, ze spełnił swoją rolę. Baaardzo dziękuję.
Usuńto ja dziękuję
UsuńBeatko, Marganioł trafił już na miejsce i sprawił ogrom radości i wzruszeń. Jeszcze raz Ci dziękuję za pomoc w tej niespodziance
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńPiekny
OdpowiedzUsuń