Terminy warsztatów Paverpol

Warsztaty - Niechorz, czyli w Bohaczykowie w każdej znanej mi dziedzinie rękodzieła, a znam ponad 30, liczyłam ostatnio.
Chętnie poprowadzę warsztaty w miejscu Waszego zamieszkania.


sobota, 12 maja 2012

Proszę, proszę ...

wejdźcie, zapraszam serdecznie...
Zrobiłam kolorową figurę... sporo osób mówi, że figury, które robię są za mało kolorowe. Ja jednak nie mam przekonania do kolorowych... ale uległam namowom.
Jest wiosna, a z nią kolory... to i moją figurę zapraszającą gości do domu, ubrałam w kolor... i włosy blond. Tak zrobiłam, ale czy mi się podoba.... sama nie wiem... fakt w tym gąszczu zieleni jednobarwna i ciemna byłaby w zasadzie niewidoczna... tę widać i zwraca uwagę, a o to mi chodziło.
Jest spora, a nawet duża... gdyby ją wyprostować miałaby 80cm wysokości!

No to zbliżamy się do wejścia, a tu wita nas taka oto, dama...


Gestem zaprasza do wejścia... musi się nieźle nagimnastykować aby zobaczyć, kto to idzie ;)


A oto nasza dama w pełnej krasie... kłania się gościom i serdecznie zaprasza...


A tak prezentuje się, gdy opuszczamy gościnne progi domu...


Ja również zapraszam do nas i do komentarzy!






piątek, 11 maja 2012

Na serio i żartem..,

Zacznę od na serio...
Właśnie sfinalizowałam kolejna prywatną wymiankę. Tym razem wymieniałam się z Gosią ( koniecznie tam wpadnijcie, jeżeli jeszcze nie byliście ). Gosia zaproponowała mi, abym się z nią wymieniła. Jej spodobało się to moje pudełko, a za nie zaproponowała mi tego oto klauna, który bardzo chciał "skoczyć w moje ramiona"... i jak widzicie jest u mnie. Gdziekolwiek postawiłabym go w mojej kuchni, wygląda tak jakby zawsze w niej mieszkał. Aktualnie siedzi sobie na tym świeczniku, i pilnuje każdego, kto robi jedzonko, a i może świat pooglądać przez okno. Myślę, że dobrze mu tutaj.



Dziękuję Gosiu!!!

Było na serio, a teraz żartobliwie będzie. Gdy tylko zobaczyłam tę oto istotę u Danusi, postanowiłam, że podobna zamieszka u mnie. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Wyszła mi niczego sobie ogromna pannica... postury lichej, ale wzrostu słusznego. Domownicy z lekka pukali się w głowę, widząc moje poczynania, ale co tam ;)

I tak dzisiaj zaczęła się nasza wspólna wędrówka.
Najpierw należało się zastanowić, co by tu ze sobą począć? W tym celu usiadła sobie na słoneczku i duma.


Może by konno pojeździć?


Zdecydowanie męczące zajęcie, nie dla niej... słonko świeci, to se trochę odpocznę, pomyślała i poległa...oczywiście myśląc nieustannie.


A może by tak podeprzeć kratkę, kratę w zasadzie.... eeee, jakoś tak bardziej ona mnie podpiera, niż ja ją. Chyba tutaj nie pozwolą zostać... zresztą jak posadzą kwiatki to podlewać zaczną brrrr....


O, już wiem! Popilnuję tej cynowej kanki, a jak kupią doniczki z pelargoniami to popilnuję doniczek! 


No to mam swoje niejako miejsce... na dziś oczywiście, bo czy to wiadomo co tym ludziom do głowy strzeli.

Pozdrawiamy wspólnie, i zapraszamy do komentarzy!








środa, 9 maja 2012

Na pierwszy ogień....

poszedł stojak na noże.
Po prostu jest potrzebny, bo noże sobie leżą w kuchni luzem na blacie. Stojak zabrałam do malowania kilka dni temu ;)
Wybrałam leśnego fiołka, tyle, że zmieniłam mu nieco ubarwienie, mógłby być bardziej niebieski, ale nie pasowałby mi do miejsca, w którym stanie.
Chyba trochę za dużego malnęłamtego fioła, ale co tam, efekt jest dla mnie zadowalający.
Jak widać na zdjęciu, w kolejce jeszcze kilka rzeczy stoi... chustecznik, deska na zapiski i taca...


I samo malowanko


Jak zawsze zapraszam do komentarzy na i nie na temat, jak kto chce.




Kobieta plecie...

i to nie, trzy po trzy...
Plecie koło z wikliny.
Naszło mnie znów na paverpol... to jest druga figura w ostatnim czasie... pierwszej niestety nie zdążyłam sfotografować.
Dziś pokazuję Wam, kobietę plotącą - a może ktoś wie, jak się określa kogoś, kto plecie z wikliny?
Wikliniarz? Plecionkarz? To ewentualnie on.
A ona?
Jestem maniaczką jak chodzi o wiklinę.... nie potrafię przejść obok wyrobów z wikliny... dlatego już takie sklepy po prostu omijam.
Sama nie plotę, nie potrafię... kiedyś podjęłam trud nauczenia się wikliny papierowej, skutek delikatnie mówiąc marny.

A oto moja... no właśnie kto? Kobieta, która plecie...




Jak zawsze zapraszam do rozmów... w komentarzach. Dziękuję ,że zaglądacie do mnie...




wtorek, 8 maja 2012

Otrzymałam kolejne wyróżnienie

Od Kryski z Bloga "z wełny, lnu i bawełny" wielkie dziękuję za to, że wybrałaś mnie.
Sądzę, że nie był to łatwy wybór. Bo jak wybrać 5 z wielu...



Teraz ja muszę również wybrać 5 blogów, które mają mniej niż 200 obserwatorów.

Wybieram 

To jest 5 blogów... które mają mniej niż 200 obserwatorów... i zaglądam do nich, ale w zasadzie mogłabym tutaj wpisać wiele innych blogów, dla mnie w tych zabawach to jest własnie najgorsze - wybieranie, bo w zasadzie tego nie da się zrobić!.... ale miało być 5 i jest.

Serdecznie gratuluję wyróżnionym!!!


Aby post nie był tylko wyróżnieniowy, pokażę Wam nad czym aktualnie pracuję :

pobieliłam kilka przedmiotów i czekają na malowanko


Dostaliśmy w prezencie od naszej przyjaciółki pelargonię, chciałam aby stała wyróżniona, dałam jej więc takie osobne ubranko ;)


Pozdrawiam...





poniedziałek, 7 maja 2012

Witam...

serdecznie w Bohaczykowie.
Dzisiaj jest tak piękny dzień, ciepło, wilgotno a jednak nie upalnie. Słoneczko niesamowicie gra kolorami zieleni i nie tylko...
Zapraszam Was w naszą głuszę. U mnie nie jest równiutko, nie jest też idealnie wyplewione, raczej jest kontrolowana głusza. Staramy się jak najmniej interweniować w naturę... pozwalamy jej aby sama aranżowała nasze otoczenie....
Zapraszam ...
Wychodzę z domu, i tuż za drzwiami, mam kwitnący ( w końcu to czas matur), kasztan


obracam się w prawo, i taki oto widok się roztacza... ta mała sosna, co roku przemarza, każdego roku mamy zamiar ją wyciąć a ona budzi się i wypuszcza pędy, więc jest z nami :)


idziemy dalej i tuż za tym trawnikiem mamy ogromny krzak ( a w zasadzie dwa) pigwy....


tuż za nią, a właściwie nad nią pięknie kwitnie bez


ruszamy dalej... a tam spory sad, oczywiście kwitną jabłonie


jesteśmy w sadzie, stąd taki widok na dom, bardzo lubię, gdy kwitną mlecze, wiem należy je skosić... niestety...


uwielbiam ten moment, gdy koszenie się zaczyna, to jak ścieżka dla leśnych skrzatów, jak "droga mleczna" wśród traw...


chodźmy tą ścieżką, na końcu taki widok mamy...


jeszcze kilka kroków i przestrzeń się otwiera...


obracamy się do tyłu, a tam słońce gra z nami w kolory


i tak było zdecydowanie przydługo, wypada się pożegnać i wyprowadzić gości na drogę wyjazdową....


Pozdrawiam z Bohaczykowa










środa, 2 maja 2012

Na szczęście...

notes - z koniczynką czterolistną.
Tym razem bez zdobień zewnętrznych, papier jest moim zdaniem na tyle ozdobny, że nic nie potrzeba.



Natomiast wewnątrz umieściłam zasuszoną koniczynkę  ( mam nadzieję, że wytrzyma trochę i się nie pokruszy, wiem mogłam ją paverpolem pociągnąć, ale nie pomyślałam ) maleńki ćwiek i dodatkową karteczkę na stałe zapiski umieściłam w przegródce.


A teraz kilka zbliżeń dla Asi... nie wiem czy o takie chodziło, ale są...




Oczywiście pozdrawiam i zapraszam na gadulenie ;)