Terminy warsztatów Paverpol

Warsztaty - Niechorz, czyli w Bohaczykowie w każdej znanej mi dziedzinie rękodzieła, a znam ponad 30, liczyłam ostatnio.
Chętnie poprowadzę warsztaty w miejscu Waszego zamieszkania.


piątek, 24 października 2014

Muszę

pochwalić uczestników moich zajęć w Sośnie. Jeżeli ktoś mieszka blisko, to zapraszam serdecznie - zajęcia są bezpłatne i odbywają się w każdy piątek.
Pracują pilnie i z pięknymi efektami.
Dzieci dzisiaj wykonywały sówki... zobaczcie jakie rewelacyjne wyszły... jestem z dzieci bardzo dumna.



Nie mogę nie pochwalić dorosłych... jak widać też dzielnie pracują :)


A oto efekty ich działań :)





I dwie gracje tanecznym krokiem przechodzące dumnie....



Na konieć oczywiście wielkie pochwały należą się młodzieży - dziewczyny bardzo ambitnie podeszły do manekina... będą to piękne prace, myślę że pokażę je w kolejny piątek :)



czwartek, 23 października 2014

Starszy, smutny

Pan ... Hieronim.
Dlaczego Hieronim? A dlaczego nie? Przecież nie można podważać imienia jakie się ma :) A ten Pan, ma na imię Hieronim... więc...
Dlaczego starszy? Bo się zestarzał! Życie i tyle. Dlaczego smutny? Może życie go zmęczyło? A może samotnym panem jest? Może... się zakochał, bez wzajemności. A co, że starszy to nie mógł się zakochać?
Pytałam samego zainteresowanego... ale nie chciał o tym mówić.
Dzisiaj pogoda idealna dla  Pana Hieronima, więc wybrał sie na jesienny spacer. Drogą wśród liści. Pan Hieronim uwielbia jesień, pod każdą postacią.

Może spotka kogoś, też lubiącego jesień tak jak on?


Szedł, powoli, zbierał liście... a potem na napotaknej ławeczce, zrobił z nich bukiet róż... pójdzie i położy na grobie żony... Pogada, poradzi się... 


Posiedzi, powspomina... 
A potem do kolegi albo sąsiada na kieliszek wódeczki, dla rozgrzewki...  ;)


Wypili po kieliszeczku. Posiedzieli, pogadali... I Pan Hieronim uznał, że czas na niego. Ruszył do domu.


Trochę mniej smutny, chociaż pochylony... 


Więc powoli, spacerkim, nie spiesząc się ... poszedł. 


Pozdrawiam jesiennie...








środa, 22 października 2014

Pomimo

kłopotów z widzeniem postanowiłam kontynuować chodzenie na zajęcia z rysunku i malarstwa.
Za oknami od jakiegoś czasu jesień... to i na zajęcia coraz więcej rekwizytów jesiennych. Trzy tygodnie temu każdy przyniósł jakieś kwiaty... zrobiliśmy z nich jeden bukiet.
Do malowania dostaliśmy zwykłe plakatówki i biały papier. Ja postanowiłam namalować ten bukiet na czarnym papierze... zresztą nie byłam odosobniona :)

 Oto co mi wyszło :)


Pozdrawiam jesiennie i pomimo słoty na dworze, życzę radości wewnątrz :)

poniedziałek, 20 października 2014

Od jakiegoś

czasu prowadzę zajęcia w Gminnym Domu Kultury.
Mam trzy grupy... dzieci młodsze, dzieci starsze i młodzież, i dorośli.
Moim zamiarem jest zainteresować uczestników różnymi technikami, a że trochę ich znam to... chyba nudno nie będzie :)
Dorośli zaczęli od rzeźby z tkanin...
Dzieci i młodzież od papier mache - dzieci wykonały jabłka, a młodzież jest w trakcie wykonywania manekinu.
Na razie mam zamiar z dziećmi i młodzieżą obracać się wokół recyklingu. Jak długo mi się to uda? Zobaczymy!
Najgorsze jest szukanie pomysłów i wymyślanie jak i z czego wykonać oraz upewnić się ,że dzieciaki dadzą radę. Ale od czego jest internet :)
Dla dzieci młodszych najpierw wymyśliłam jeża, którego już kiedyś robiłam. Tyle, że wtedy wykonywałam go przy pomocy kleju na gorąco. I tu powstał kłopot... bo przy zastosowaniu magika, nie ma możliwości aby dzieci sobie z tym poradziły, klej za długo schnie ( ja go jakoś wykonałam, ale nie bylo to wcale łatwe ). Szkoda, bo i sympatyczny i akurat na jesień. Nie wiem dlaczego, ale jeże w moim myśleniu mają związek z jesienią.

Oto on... jeż z wytłaczanek od jajek...
Jesienny jeżyk...


Skoro jeż odpada... trza było wykonać coś innego. Robiąc porządki, natknęłam sie na karton z odłożonymi talerzami. Talerze poszły do szafy, a karton... przypomniał mi o sowach. 
Pocięłam go na paski i wykonałam sowę.
Taką sówkę na pewno da się wykonać bez kleju na gorąco ( czego dowodem jest poniższa praca ) i myślę, że bez kłopotu dzieciaki sobie z nią poradzą.
Sowa mądra głowa...


Pozdrawiam serdecznie ... 


wtorek, 14 października 2014

Duch duchem

ale jeść trza ;)
Podobno nie samym chlebem ... ale dobry chleb na zakwasie to jest to! A już upieczony w domu, umieszany własnoręcznie, z takich mąk jakie chce się w nim mieć itd... to rarytas.
Uwielbiam taki chlebek z samym masełkiem... jeszcze ciepły i na to zimne masełko - pychotka.

Fotka zrobiona na moim piecu w kuchni, kafle mają ponad 100 lat. Suszą się na nim orzechy z tegorocznych zbiorów.


Pozdrawiam i proszę się częstować :)

Tutaj są przepisy na chleby jakie piekę... ten też jest - piekę go z różnych mąk, zależy na jaki mamy ochotę.



Wiecie co myślę sobie, że

to duch rządzi ciałem... chociaż mówi się, że w zdrowym ciele, zdrowy duch.
Chociaż być może to i prawda. Przecież jak tylko doszłam do wniosku, że jestem zdrowa tylko słabo widzę na jedno oko to okazało się, że mam tyle energii, że mogłabym góry przenosić.
No i okazało się również, że wcale nie muszę rezygnować z rękodzieła. Bo i dlaczego? Ręce mam zdrowe, nogi też, widzę ( może nie idealnie ), głowa też niczego sobie... więc co niby stoi na przeszkodzie ;)
Może od razu nie zasypię Was ogromem prac... nie bójcie się, ale wróciła mi wena... czuję ją i zaczyna mnie drapać za uchem ;)
Na kolejne zajęcia na UTW, wykonałam jako przykładowy taki oto albumik. Jest to mój pierwszy album tego typu, więc proszę o wyrozumiałość.

Dosyć gadania czas na pokazanie.
 Album dla miłośniczki koni :)
Nie mogło ich zabraknąć na pierwszej stronie...


Tutaj przedstwiłam jubilatkę


Tutaj jubilatka trochę mniejsza ... ale już wtedy oczywiście miłośniczka


Jak widać nie tylko koni...


Na koniec oczywiście rumaki... bo jakżeby inaczej ;)


Całość utrzymana w humorystycznym klimacie... teksty, dowcipy, zagadki oczywiście w znanej tematyce :)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich i cieszę się ,że nie zapomnieliście o mnie :)



czwartek, 9 października 2014

Jesień

tak mamy jesień... kolorową, piękną i ciepłą. Złotą ... u mnie właściwie czerwoną za sprawą bluszczu. Wybarwił się przepięknie... oplata niemal cały dom. Taras tonie w tej czerwieni...



Kszatanowiec nadal ma liście... za to pod nim ogrom kasztanów...


A bluszcz ... znalazłam nawet na modrzewiach... 


Za to wyjeżdżając z podwórza z daleka widać złotą jesień... a będzie wkrótce więcej złota...


Niewiele robię ostatnio... ale jesień zobowiązuje... tyle dobra leży i czeka...

Dwa serca jesienne... bo i jesienią serce potrzebne :)



A na zajęcia musiałam wykonać menekin. Wykonałam go z gazet i kleju z mąki. Nie zastosowałam masy papierowej chociaż wtedy efekt jest lepszy ( stąd zagniecenia ) - młodzież na zajęciach też nie będzie miała masy. Miał być manekinem do biżuterii. Nie pałam miłością do haczyków na manekinach, wymyśliłam więc miseczkę. Efekt mi się podoba, mam nadzieję że i im się spodoba.



Lakier na sukience niestety błyszczy, stąd fotka niewyraźna. Trudno. Różyczek nie malowałam, to decu. Jak widać daję radę co nieco wykonać pomimo utraty wzroku w jednym oku :)