Terminy warsztatów Paverpol

Warsztaty - Niechorz, czyli w Bohaczykowie w każdej znanej mi dziedzinie rękodzieła, a znam ponad 30, liczyłam ostatnio.
Chętnie poprowadzę warsztaty w miejscu Waszego zamieszkania.


piątek, 1 lipca 2016

Wszyscy chwalą

się swoimi ogrodami, jeżeli je mają :)
Ja mam ... ogród - tylko nie wiem, czy mam się czym chwalić. Kiedyś owszem byłoby czym ... ale teraz chyba nie bardzo. Po latach, w których nie mieliśmy wody ... po prostu wysechł. A dziś ... no cóż, aby go odtworzyć musiałabym poświęcić mu ogrom czasu i kasy. Nie mam ani jednego, ani drugiego w nadmiarze - do tego nie należę do osób, które lubią grzebać w ziemi ... no i nie mam za bardzo talentu w tym kierunku ;)
Dlatego mój ogród jest aktualnie dziki ... i takim chyba pozostanie.
Chyba, że znajdzie się ktoś, kto postanowi to zmienić - przeszkadzała nie będę ;)
Mimo to, pokażę Wam kilka fragmentów ...

Moje ukochane malwy ... 


Lawenda, która teraz zakwitła, a jak chciałam i prosiłam to za nic nie chciała, bestia jedna ;) 


I nasturcja ... tę mam co roku.


I taki większy kawałek ...


A tutaj ojciec rodziny dyscyplinuje młodzież ;)

Tym razem chyba bezskutecznie zachęca do zabawy ... 
Jak widać mają to w nosie ;)


Z całej czwórki ten jest chyba najspokojniejszy i najbardziej urodziwy...
Pozostałe, są takie jak na fotce powyżej...
Co prawda różnią się między sobą ... między innymi ogonami.
Jeden ma normalny, drugi ma pół, a trzeci nie ma wcale... 
Gdy dotarł do nas Kapsel - myśleliśmy, że ktoś mu uciął ogon ... a tu okazuje się, że taka ich uroda :)


Tym razem pokażę, ukończoną dziś bransoletkę w technice viking knit


Kolory drutu to srebrny i hematyt.


To byłoby na tyle dziś :) 
Za chwilę będzie już jutro ... 





poniedziałek, 27 czerwca 2016

Proszę, proszę ...

ale mnie tu dawno nie było...
Może to wynik jakiś dziwnych zdarzeń? A może jedynie pogoda? A może ... A może ...
Co tam ... może powodem jest morze? Między innymi... i owszem :)

Zacznę jednak od tego co udało mi się wykonać, pomimo wyjazdów tu i tam, przyjmowania gości u siebie i pracy pomiędzy wyjazdami.
W góry jechałam pociągiem ... jak zawsze wzięłam książki do czytania, ale tym razem postanowiłam wziąć też jakąś robótkę. W zasadzie rzadko to robię, bo przeważnie jak zabiorę, tak przywożę - nawet do niej nie zaglądając. Tak mam, że tworzę w zasadzie tylko u siebie.
Tym razem jednak wzięłam ... czułenka z nawiniętą daaaawno nitką - nawet nie sprawdziłam ile jest tej nitki... W sumie nie byłam pewna, czy nadal pamiętam jak się macha tymi czułenkami...
Okazało się, że z tym jak z jazdą na rowerze ... nie zapomina się!
Tyle, że też jak z jazdą na rowerze wprawa jest jednak ważna ;)
Powoli, powoli ... nieźle się przy tym wkurzając, przypomniałam sobie jak machać, coby coś wymachać :)
Oczywiście okazało się, że mam niewiele tej nici, i to w kilku kolorach :)

Wymodziłam z tego takie oto maleńkie cósie :)
Co z nimi będzie? Nie mam pojęcia... 
Te wymodziłam jadąc na południe :)


Natomiast na północy mając już jakieś pojęcie o frywolitce ... niewielkie, ale jednak jakieś...
Wymyśliłam taki oto kołnierzyk ... pewnie dla jakiejś lalki, która pewnie kiedyś powstanie :)
Będzie jak znalazł ... jakby co...


Na tejże północy powstał też kolejny wisior metodą koronki klockowej.
Zastosowałam tutaj kilka rodzajów i kolorów drutów i kilka rodzajów i odcieni nici lnianych ...




A na koniec pokażę Wam kochani trochę południa naszego pięknego kraju ...
Góry uwielbiam ... kocham po nich wędrować...





I trochę północy ... 
Morze kocham tylko ... poza sezonem.
Też wędruję godzinami wzdłuż plaży... nienawidzę plażowania ... 
Kąpiel może być, ale nie musi...
Niby ta sama plaża ... a jaka różnorodność ...







I ta lekkośc piórek na piasku ...




Zaczyna się zmierzch ...




I złoto się rozlało ...


Taką drogą szłam nad ...


Jedna fotka znad zalewu ...



Miałam też kilka interesujących spotkań .... 

Jedno z " ekshibicjonistą" ;)


A tu w liczbie mnogiej ... 


Taki oto stworek próbował zjeść opakowanie po rosyjskich czekoladkach :)


Tutaj rodzina niepełna ... gdzie jest tata????


Może to ten?



Też dzieciaki bez rodziców ... 


Jakiś dziwny stwór na drzewie!


A ta panienka bawi się chyba w chowanego ;)


Było oczywiście więcej tych spotkań ... ale ja, jak to ja z rzadka biorę aparat ;)
Ktoś dotrwał???




wtorek, 10 maja 2016

Koral pomarańczowy

połknięty przez żmijkę ;)
Z tym skojarzyła mi się ta bransoletka. Ale efekt tego połykania bardzo mnie zadowala. Moim zdaniem wygląda to fajnie i ciekawie.
Czyli kolejna, ostatnia w tej serii bransoletka ( myślę, że na razie dam spokój, musze zając się innymi sprawami leżacymi odłagiem  ) ...

Spol podwójny, drut 0,3, kulka korala pomarańczowego. Zapięcia ręcznie wykonane, z gotowców są wykończenia żmijki.

Oto rzeczona "głodna" bransoletka



Serdecznie pozdrawiam ... oj chyba zaczął się okres, kiedy czasu będzie mniej na działanie blogowe.
Zobaczymy :)
Pozdrawiam wiosennie w klimacie letnim :)

sobota, 7 maja 2016

Dzisiaj mam

dwie bransoletki.
Każda inna, z innego drutu, w innym splocie, z innym wykończeniem.
Pierwsza z nich powstała prawie w całości dzisiaj. Prawie, bo różyczkę wykonałam wczoraj. Wczoraj jak ją wykonałam, to plany co do reszty były inne niż dzisiaj. Wczoraj myślałam, że cała bransoletka będzie miedziana. A dzisiaj w czasie wyplatania wpadł mi do głowy inny pomysł, a w zasadzie dwa pomysły. Pierwszy, którego nie zrealizowałam był taki, że będzie to miedziana bransoletka z cieniutkim paseczkiem srebra. Drugi, który zrealizowałam zaraz pokażę.

Bransoletka miedziano - srebrna. Drut 0,5, splot pojedyńczy. 
Zapięcie ozdobne :) z różyczką.
Całość wykonana ręcznie, żadnych gotowców.


Jak widać, w połowie jest w kolrze miedzi 
w połowie w kolorze jasnego srebra.


Druga bardzo prosta, z bardzo prostym zapięciem.
Drut 0,3, splot podwójny.


Ta w postaci żmijki, leżała sobie od jakiegoś czasu.
Dziś dostała tylko wykończenie i zapięcie.
Fajnie będzie wyglądała noszona razem z inną, chociaż sama w sobie też fajna.


A tak wyglądają razem :)


Pozdrawiam wieczorową porą :)
Miłej niedzieli życzę.



piątek, 6 maja 2016

Kilka postów

niżej jest bransoletka w dwóch kolorach srebra.
Jak tam pisałam żmijka ( tak nazywam to co powstaje po wypleceniu i przeciągnięciu ) wyszła mi zbyt długa i musiałam obcinać końce.
Odcięłam z każdej strony około 5 - 6 cm żmijki w kolorze ciemnego srebra. Tym razem nie wywaliłam tych teoretycznie zbędnych resztek.
Tak sobie leżały, aż przyszedł dzisiejszy piątek ;)
Postanowiłam wykonać z nich bransoletkę. Ponieważ miałam dwa niewielkie kawałki, musiałam je czymś połączyć. Znalazłam turkusy. Niestety nie mają otworów, są po prostu kamieniami. Oplotłam je drutem, dorobiłam kółeczka. Potem wykonałam końcówki i oprawiłam kawałki żmijek. Połączyłam je z kamieniem. Pozostało wykonać zapięcie. Tym razem składa się z trzech elementów. Sama zapinka jest maleńka, mało widoczna. Niestety fakt, że bransoletka składa sie z tak wielu elementów połączonych ruchomo powoduje, że dość ciężko jest ją sobie samodzielnie zapiąć. Dałam radę, ale jest to karkołomne. Tym razem potrzebny jest Dżentelmen ;) z umiejętnością zakładania bransoletki na nadgarstku Pani Swojego Serca. :)

Bransoletka z turkusem. Wykonana metodą viking knit. Drut 0,5 w kolorze ciemnego srebra.
Wszystko wykonane ręcznie, żadnych gotowców.



Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do komentowania. Uważnie czytam każdy komentarz, Wasze opinie są ważne.

czwartek, 5 maja 2016

Kartka

z okazji dnia matki. Wiem, wiem to jeszcze daleko ... ale jakoś tak mi intuicja mówiła, że musimy wykonać to teraz. Okazało się, że nie myliłam się.
Oczywiście chodzi o zajęcia z dzieciakami w GDK.
Dzisiaj szybko rano wykonałam pracę przykładową i na zajęciach po południu ją wykonywaliśmy. W grupie najmłodszych dzieci. Zastanawiałam się jak sobie poradzą z pleceniem koszyka ... ale okazało się, że poradziły sobie z lekką pomocą w niektórych przypadkach. Szkoda, że nie miałam aparatu, bo prace wyszły naprawdę fajnie. Każda inna oczywiście, jedynym elementem stałym był właśnie koszyk - bez narzucania koloru paseczków. Reszta kompozycji była dowolna.
A dlaczego piszę, że intuicja mnie nie okłamała? Po prostu na zajęciach okazało się, że musimy wykonać za tydzień duuuużo kartek na prośbę dyrekcji - czyli dzieci nie wykonałyby pracy dla swoich mam. A myślę, że szkoda byłoby.

Oto przykładowa praca, którą ja wykonałam :) podnoszę im poprzeczkę prawda?
Dzieci mają od 5 do 9 lat 



Pozdrawiam i zapraszam do komentów ;)