Terminy warsztatów Paverpol

Warsztaty - Niechorz, czyli w Bohaczykowie w każdej znanej mi dziedzinie rękodzieła, a znam ponad 30, liczyłam ostatnio.
Chętnie poprowadzę warsztaty w miejscu Waszego zamieszkania.


niedziela, 19 sierpnia 2018

Maleńki miś

dla maleńkiego chłopca.
Calusieńki szyty ręcznie, nic nie może się urwać, nic nie może zostać połknięte :)
Kraciasty, z łatką :)
Prosty, maleńki i taki miał być :)

Kratek :)


I na tym ten post by się zakończył ... ale wrzucę kilka fotek z ostatniego spaceru :)

Co to za ptaszek? Kto mi powie?


Te znam oczywiście ... całe tłumy ich baraszkują w gałęziach :)


Dostojna para :)


Codziennie przechadzają się koło domu :)


Pozdrówki ślę :)



piątek, 17 sierpnia 2018

Pamięć ludzka jest

zawodna, więc gwoli przypomnienia wykonałam kolejną różę.
Teraz już nie zapomnę co i jak się robiło ...
Kusi mnie wykonanie jeszcze irysa ...

A róża druga ( już nie kursowa ) wygląda tak :)
Spotkałam się wczoraj z Gosią ... która była sprawczynią ... czyli tą która nakłoniła mnie do wyjazdu na warsztat Liny.
Spotkałyśmy się właśnie po to aby wykonać kolejny raz różę ... i wyobraźcie sobie, że zamiast szybciej robiłyśmy je dłużej niż na warsztacie.
Tak jak pisałam pamięć ludzka jest zawodna ;)



W zasadzie wykonałyśmy kwiat i osobno liście ...


W całość złożyłam i wykonałam gałązki już w domu ...



Na koniec prezentuję nasze słoneczniki ... jesień idzie, niedługo będzie można skubać ;)


Pozdrówki ślę dla wszystkich zaglądaczy i dziękuję za każde słówko komentarza :)

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Siatka

na zakupy ... mam siatkę, którą dostałam od koleżanki. Myślę, że kupiona na Ali ... mimo to sprawdzała się fajnie. Mieściła mi się spokojnie w torebce, miałam ją zawsze pod ręką i nie brałam foliowych reklamówek.
Ale się skończyła ... w sumie szybko.
Pomyślałam, podumałam i postanowiłam wykonać sobie sama, taką siatkę co to rośnie wraz z ilością zakupów włożonych do niej ;)
Czyli siatkę z dziurami ;)
Pierwszy pomysł miałam taki, że wykonam ją makramowo ... ale sznurka odpowiedniego nie miałam.
Poszperałam w zapasach ... i znalazłam coś co myślę ,że pamięta jeszcze czasy komuny ;)
Pamiętam, że dostałam to razem z różnymi włóczkami ... i miałam wywalić od razu.
Co można zrobić z czegoś takiego? Sztuczne kompletnie ... a ja nie lubię. Ale ponieważ było baaardzo mocne ... nie do zerwania - to zostawiłam.
Teraz pomyślałam, że wykonam z tego siatki! Wygląda to całkiem nieźle ... a mocne jak diabli. Czyli siatka posłuży dłuuuugo ... No i to sztucznidło nie zostanie wywalone bez sensu, tylko posłuży :)

Pierwszy pomysł, to taka prosta siatka ... wykonałam - i ok. 
To ta czerwona :)


Ale otwór do wkładania trochę ogranicza, przysłowiowej kapusty nie włożę ;)
Więc wykonałam inną ... i ta spełnia wszelkie moje oczekiwania.
Już robi się żółta - dla córki :)


A na koniec kilka fotek z dzisiejszego wypadu rowerowego :)
Ptaków sporo :)










niedziela, 5 sierpnia 2018

W końcu dało się wyjść :)

Upał był niemiłosierny ... a że w domu mam chłodno, to nie opuszczałam go, gdy nie musiałam.
Od dwóch dni odpuściło ... to wybrałam się na spacer z aparatem.
Najbliższa okolica, nie żeby daleko ;)

Normalnie późne lato ... a to dopiero zaczyna się sierpień.


Motyli też malutko :)


żółto absolutnie ...


W głębi tego słonecznika...




Na polach widoki pożniwne ... a normalnie u nas żniwa dużo później.



Hałasują żurawie ... 


Jak widać ciągle krajobraz ponawałnicowy ... ale żurawiom to nie przeszkadza. 
My też już normalnie tego nie widzimy, jednak człowiek przyzwyczaja się do otoczenia.






Wyciągnęłabym rower ... ale jednak ciągle za gorąco. Chyba, że wstałabym skoro świt ;)


środa, 1 sierpnia 2018

Jedwab ...

jak ja lubię malować na jedwabiu... a mimo to ten szal malowałam strasznie długo...
Tutaj należą się serdeczne podziękowania dla Irenki.
Wykazała się ogromem cierpliwości :)
Nie mam pojęcia dlaczego ... ale ciągle coś mi przesuwało to malowanie. Już miałam normalnie wyrzuty sumienia :)
Niby Irenka powiedziała, że mogę kiedy chcę ... ale bez przesady ;)

Wpasował się idealnie w te upały ... lato :)
Chociaż kwiaty wiosenne :)





Jest taki deliktny jak powiew wiatru, jak muśnięcie promieni słonecznych ...

niedziela, 29 lipca 2018

Makrama

... nie powiem coś tam kiedyś robiłam.
Dawne to były czasy, gdy dzieciaki były małe plotłam siatki do wózków dziecięcych. Kto pamięta takie siatki na zakupy przyczepiane z przodu ... mieściło sie w nich wszystko po prostu!
Ale ja nie o tym ... miało być o makramie, no i właśnie te siatki robiłam makramowo w ilościach zawrotnych ... zarabiałam w ten sposób na chlebek.
A pamiętacie takie sznurkowo makramowe kwietniki? Wieszało się w nich doniczkę z kwiatem :) Też w ilościach zawrotnych plotłam.
Ale kiedy to było? Najstarsi górale nie pamiętają ;)
A teraz moje studentki UTW chcą zacząć przygodę z makramą, już nie z grubych sznurków, tylko taką z cienkich.
Toteż muszę sobie co nieco przypomnieć, porobić proste wzorki ... na początek.
Sznurki mam jakie mam ... z takich plotę.

Naplotłam proste bransoletki ... te były mi potrzebne na zajęcia z makramy z dziećmi. Przydadzą się pewnie i dla studentek.


Potem wykonałam kilka sówek ... świetnie się je robi, przy okazji można poćwiczyć sploty.
Popatrzyłam sobie w internecie i jestem zauroczona tym co można wypleść. 
Niektóre rzeczy podobają mi się ogromnie ... nawet prawie kupiłabym sznurki ... ale rozsądek jednak zwyciężył i odpuściłam. Poplotę dla wprawy z tego co mam ... po to aby pokazać co nieco na zajęciach ... a potem studentki będą szalały. 


Na koniec pokażę nowych gości u nas. Przylatują regularnie ... może się zadomowią?
Wtedy przyda się jedno z ponawałnicowo zniszczonych drzew.


Jak widać na poniższym zdjęciu, nasze drzewa albo się połamały kompletnie, albo straciły czubki. Ale też nadal schną ( to po lewej ).. chyba system korzeniowy na tyle został naruszony, że nie dają rady ... chociaż w zeszłym roku wydawało się, że są ok.


Pozdrawiam serdecznie :) 





sobota, 21 lipca 2018

Taka przygoda

mi się trafiła ...
Koleżanka chciała jechać na kurs do Liny Shvets ... zafascynował ją foamiran. A ja? W zasadzie gdyby mnie ktoś zapytał, czy kiedyś zainteresuje mnie ta technika ... odpowiedziałabym - NIE!
A dlaczego?
Bo nie lubię sztucznych kwiatów? Bo to nie moja bajka?
Jeden raz miałam kiedyś w ręku foamiran, nawet popełniłam różę ... i na tym się zakończyło. Nie wciągnął mnie.
Ale Gosia zadzwoniła, że znalazła kurs na różę Beata! I na ten właśnie kurs koniecznie chce jechać.
Skoro na różę Beata - to ok, jadę ;)
W końcu jakkolwiek wyjdzie, będzie z całą pewnością różą Beaty ;)
Tym oto sposobem, kolejny raz miałam przygodę z foamiranem! Tym razem pod okiem instruktora.
Kompletnie nie wiedziałam co i jak ... czyli świerzynka ;)
Większość kursantek, to bywalczynie u Liny.
Wyprawa jak się patrzy ... bo do Poznania - połączyłyśmy kurs ze spotkaniem ze znajomymi ... czyli dwa w jednym. Wróciłyśmy skonane ... bo wyprawa całodniowa.

Ale róża powstała ... moja czyli Beaty!
Pracowałyśmy z formami i powiem Wam, że z nimi wykonanie kwiatu to prosta sprawa.


Cieszę się, że poznałam tę technikę, przyda się nowa umiejętność. Będzie na warsztaty jak znalazł.


Pracowałyśmy z jedwabnym foamiranem, kwiaty z niego faktycznie łudząco przypominają prawdziwe.
Ogromnie podobało mi się to, że wykonywaliśmy je w bieli i potem malowałyśmy. Takie coś to ja lubię.


Pozostałe niewielkie resztki przywiozłam do domu i dzisiaj wykonałam z nich maleńkie kwiatuszki, będą do kartek :)
Zdecydowanie wolę wykonywać duże kwiaty!


Na koniec pytanie? Czy ktoś wie co to za ptaszki? Jakiś ptak zrobił sobie gniazdko ( w zasadzie to nwet nie gniazdko ) na środku padoku ... na gołej ziemi!


Pozdrówki ślę :)