Terminy warsztatów Paverpol

Warsztaty - Niechorz, czyli w Bohaczykowie w każdej znanej mi dziedzinie rękodzieła, a znam ponad 30, liczyłam ostatnio.
Chętnie poprowadzę warsztaty w miejscu Waszego zamieszkania.


środa, 30 marca 2011

Eksperymentów jajeczno - pavepolowych ciąg dalszy!

Nadal nie odkryłam tajemnicy spękań! Tym razem po prostu nie spękało i tyle!!! Toż jak człek chce to nie, a jak nie planuje to owszem....
Jedno jajo a potraktowane z każdej strony inaczej... i jest zupełnie inaczej, co nie znaczy, że nie pasują obie strony do siebie! Moim zdaniem pasują... kolor paverpolu taki sam jak poprzednio, tyle, że to co na jaju już robione bezbarwnym, a potem traktowane błyszczącymi farbami!!!


Jedna strona potraktowana spreparowaną korą... potem perłową i złotą farbą
Druga potraktowana koronką , i potem starym złotem!!!
Tu proszę widać, że mój zamir uzyskania spękań się nie powiódł, ale chyba dobrze... nie pasowałyby mi te spęknia do całości... może ten paverpol ma "swoistą inteligencję"!!!! i wie gdzie pękać, a gdzie nie!!!!
No to dla uzupełnienia jeszcze widok z czwartej strony coby nie było, że tam brzydko jest!!!!

wtorek, 29 marca 2011

Ale jaja...paverpolowe

A w zasadzie na razie jedno... ale za to jakie!!!!  I tu odniosę się, do komentarza Asi pod poprzednim moim postem. Paverpol ciągle mnie zaskakuje!!! Tak Asiu, niby mam opanowane co jak i dlaczego... a tu proszę jak diabełek z pudełka wyskakuje takie coś, czego ani nie palnowałam, ani nie miałam pojęcia, że jest to możliwe!!!
Zobaczcie za pomocą paverpolu uzyskałam spękania na jaju!!! No i ten kolor!!! To też jest terra cotta! Ten sam co na figurze... fakt trochę jeszcze pociągnięty miedzią ale i tak!!!
Ale ja lubię ten paverpol... ciekawe co mi jeszcze przyniesie...
to zdjęcie pokazuje to co mnie zaskoczyło kompletnie... spękania!!!

















na tym widać chyba lepiej barwę samego jaja i to, że relief jest złoty...

niedziela, 27 marca 2011

Wiosenne słońce w mroźny poranek

Po prostu niesamowite! Jak bardzo zmienia się kolor tej figury w zależności od padających promieni słońca!!!! Normalnie jakby słońce ją malowało!!!
Od ognistej czerwieni do ciemnego zgaszonego różu... a naprawdę to wykonałam pierwszą swoją figurę z paverpolu w kolorze " terra cotta" ... i podoba mi się! Dotąd unikałam tej barwy, bo jakoś nie miałam do niej przekonania, wydawało mi się, że jeżeli już to jedynie nadaje to się na jakiegoś beduina... a tu proszę niespodzianka i to jaka miła! Jest to bardzo energetyczna barwa... świetna na figury własnie...na pewno będzie mi towarzyszyć częściej...

W pełnym słońcu kolor ognia...

















w półcieniu ale słonecznie ... jasny róż















w półcieniu faktycznie, i to jest chyba najbardziej zbliżony kolor do własciwej barwy!!!
















w półcieniu ale od innej strony, ciemny mocny róż...


















no i zdjęcie które mi się najbardziej podoba... ma w sobie czar poranka mroźnego i wiosennego
















i jedno zbliżenie... na dekolt, ozdobiony maleńką frywo

piątek, 25 marca 2011

Co przynosi nam wiosna?

Prowadzę razem z Jolą dział wyzwaniowy na forum Pergaminart, gdzie zapraszam nie tylko miłośników kalki, naprawdę jest co oglądać na tym forum ... tym razem była moja kolej... na wymyślenie tematu i poprowadzenie tegoż...
W tym wyzwaniu robimy prace oczywiście pergaminowe o tematyce jak w tytule postu!!!
Ja przygotowałam swoją... i co wymyśliłam?????
No co? Co przynosi nam wiosna????
1. zieleń - u mnie kolor kartki
2. błękitne niebo - u mnie wstążka ... chociaż cosik w tym roku za oknem tej niebieskości nie widać... ale może ją wywołam?
3. kwitnące łąki... no może późną wiosną, ale jednak
4. budzą się z wiosną w ludziskach uczucia...,
5. i wtedy świat należy tylko do tych dwojga
6. no i coś dla facetów wiosna też ma... dziewczyny z długimi nogami się pojawiają!!!!

czwartek, 24 marca 2011

Wyskoczył jak Filip z konopii...

Mowa tu o zajączku, chociaż pewnie nie obrazi się zwierzak jakby go ochrzcić Filipem... nie dosyć, że zając to jeszcze pergaminowy!!! Nie ma w nim nic z paverpolu!!! Ciekawe, wśród tych paverpoli, lampek, biżu i figur... trochę chyba samotnie się czuje... Jak myślicie? Bo jakby, to musiałabym mu jakieś towarzycho przysposobić, no nie?
Na forum Pergaminart, Ola zrobiła warsztat malowania warstwowo kredkami akwarelowymi na sucho, no to ja leciwa kobieta, zapisałam się do szkoły...
Tematem był właśnie ten oto zajączek, jako, że zbliża się okres świąteczny, więc na czasie - przy okazji przypomniałam sobie, że nie mam żadnych kartek światecznych zrobionych, ten paverpol kompletnie mnie omotał - lekcje odrobiłam jako pierwsza, więc wczoraj oprawiłam go w koronki... rzeczony zając prezentuje się tak oto:

poniedziałek, 21 marca 2011

Nadal oświetleniowo...

Wiecie co nie wiem jak u Was... ale u mnie zalegają takie różne różności... co to nie pasują, albo są po prostu nijakie... ale wywalić szkoda...ja to bym wywaliła, ale...
I tak wędrują często bez mojej wiedzy do przechowalni... może kiedyś coś się z nich zrobi... a może jakiś element sie nada...(niekiedy takie biedaki leżą tak latami, bo ja nie mam tam wstępu...) mam takiego w domu chomika, co to mu się wszystko przyda... znacie to "przydasię"... no i wyszło na to, że ta oto lampka odleżała swoje a teraz ma nowe życie... bo paverpol może sporo zmienić...w życiu "przydasi".
Zobaczcie sami... i podstawa jest paverpolowa w kolorze brązu a klosz w delikatnym pudrowym różu z dodatkiem beżu... nie jest to do końca to, co miało być, chciałam aby było bardziej pastelowo... ale zapomniałam, że paverpol wzmacnia barwy!!! Jest więc odrobinę za mocno różowa... na szczęście róż jest pudrowy...

wyszła taka trochę buduarowa... ale kobieca, jeżeli tak można o lampie rzec...
















A zapalona daje piękne światło, chyba przyjemnie sie będzie przy niej czytało...

niedziela, 20 marca 2011

Nastrojowo...

Tak mnie naszło na wiosnę... jakaś romantyczna się robię. No może nie do końca tak... bo poza romantyzmem, chciałam wykonać coś innego paverpolowo, nie - biżuteryjnie i nie - figuralnie...
Pomyślałam, że może lampkę trzasnę, poszperałam w zakamarkach domowych przydasi, co to wiecie, już nie to, ale wywalić szkoda...
I znalazłam starą koszmarną lampkę... no to co było robic? Zabrałam się za zmianę onej lampki... zrobiłam podstawę... nawet fajnie wygląda...
A potem zabrałam się za klosz - wykonałam a jakże, tyle, że jak wysechł okazało się, że źle go wymierzyłam i jest za mały!!!
Ale podobał mi się jako taki, więc jak wyżej - wywalić żal - poszłam po pomysł do głowy i stwierdziłam, że idealnie nadaje się na klosz na kieliszek, jako lampka ze świeczką - pełen romantyzm mi wyszedł!!!

Gdy nie jest zapalona, wygląda jak z żywicy.. tak sobie myślę, że fajna też byłaby taka suknia dla damy...










A gdy świeczka zapalona, romantyzm pełen...