Terminy warsztatów Paverpol

Warsztaty - Niechorz, czyli w Bohaczykowie w każdej znanej mi dziedzinie rękodzieła, a znam ponad 30, liczyłam ostatnio.
Chętnie poprowadzę warsztaty w miejscu Waszego zamieszkania.


wtorek, 27 października 2015

Nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła

jak wygląda wisząca i w krótkiej sukienusi.
Noc była jako taka, czyli w końcu zasnęłam ... to wykonałam tylko jeden egzemplarz.
Jeden, ale za to podoba mi się i ta wersja!!!
Jest leciutka, zwiewna i do tego wiruje jak się przechodzi, czyli Ona tańczy dla mnie ;)

Na razie wisi sobie na lampie w mojej małej pracowni... i pewnie na jakiś czas tutaj zostanie, aby cieszyć moje oczy :)
Uprzedzając ewentualne pytania, obraz nie jest mojego autorstwa :)

A sama ona wygląda tak :)


I to chyba na razie tyle w kwestii baletnic.
Za jakiś czas powstanie pewnie aniołek, może na choinkę :)
Specjalnie dla Zosi Samosi :) Aby obudzić wspomnienia :)



poniedziałek, 26 października 2015

Wciągnęły mnie

baletnice ;)
No nie dosłownie.., ale sprawdziłam jeszcze jak wyglądają w innych zestawieniach kolorystycznych.
Podoba mi się każde wydanie.
Sprawdziłam pomysł aby dodać im skrzydełka i zrobić anioły ... ale ten pomysł mnie nie zachwycił. Jakoś te skrzydełka zlewają się z całością i nie pasują. Może jakby te panienki ubrać bardziej przy ciele...
Myślę, że jeszcze sprawdzę pomysł z facetem, aby wykonać parę tańczącą ... ale może później.

Mam takie oto... 




Okolice pełni

więc klłpot z zaśnięciem.
Na razie nie są to noce bezsenne :)
Ale trudności mam w zasypianiu - stąd po jakimś czasie bezsennego leżenia ( a ja leżeć nie lubię ) po prostu wstaję...
Tak było i dzisiejszej nocy. Wstałam, a jak już wstałam to coś musiałam robić.
Zawsze podobały mi się takie baletniczki z drucika i serwetek ... znalazłam je zdaje się dawno temu na Stylowych. Jakoś nigdy nie złożyło się, aby je wykonać. Też pewnie tak macie, coś się nam podoba a jednak tego nie robimy.
I tej nocy postanowiłam je zrobić, być może będzie to tematem kolejnych zajęć z młodzieżą.

Podobają mi się, bo są takie eteryczne...


Do tego można je wykonać z recyklingu. Drucik kawałeczki, które gdzieś po prostu leżą. 
A reszta to te części serwetek, które wyrzucamy w pracach decu. 


Mnie się podobają, a Wam?

niedziela, 25 października 2015

Danusia

się chwali... to ja też się będę chwalić a co...
Tym bardziej, że mam czym... no i kogo...
Oczywiście będę chwaliła się blaszkami od Danusi . Jak wiadomo blaszki robi ślicznościowe... i mi się dostało kilka. Pisałam już o tym... dostałam sporo blach gdy byłam z wizytą domową u w/w.
Ale dostało mi się jeszcze jedną powizytowo... i okazało się, że mojemu M ta podoba się najbardziej...

Nie powiem jest super ... ale mnie się podobają wszystki jakie mam 
i te których nie mam też ;)
Gosiu z Mamelkowa ... jednak mam kuchnię w kolorze mięty :)


Tę z kluczami miałam już wcześniej ale zapomniałam pokazać... 
Jak widać gospocha ma teraz klucze pod opieką :)

\\
Na koniec pochwalę się wypiekami tym razem moimi... 
Może nie wyglądają, ale smakują wyśmienicie
w środeczku są domowe powidła śliwkowe... pycha.
Jakby co to zapraszam :)


sobota, 24 października 2015

Przyznać mi się

tutaj bez bicia, do kogo poszedł?
Bo u mnie zniknął... normalnie nie ma!!!
Oczywiście mówię o tym osobniku na L.
Powoli wykonuję to, co zaległe... i jakoś idzie do przodu. Ale mi ulżyło... już miałam dosyć tej dysfunkcji. Od tej zarazy, to nawet kręgosłup zaczął mnie boleć!
Ileż można nie rękodzielnić? No ile?
Danusia i tak już się nie mogła nadziwić, że ja tak mogę. Ale to było silniejsze ode mnie. A wiem z doświadczenia - nic na siłę.
Stety, albo niestety nic nowego nie pokażę dzisiaj... bo jak piszę wykonuję zaległe prace i muszę je najpierw wykonać potem wysłać, a dopiero potem mogę pokazać :)
Ale radość moja wielka... bo powoli zaczęłam sie o siebie martwić normalnie. :)
Ciekawe, czy czekacie na moje prace... tak jak ja czekam ;)
Może i na Nikodema przyjdzie czas... chłopak siedzi sobie w wiklinowym fotelu i cierpliwie czeka. Tylko niekiedy tak jakby z wyrzutem spogląda. Pewnie sobie myśli co ta baba tak długo nic nie robi? To do niej niepodobne. Czy ona nie wie, że idzie zima? A jesień już jest ... to przecież w samych dżinsach chyba mi zimno no nie?

No wiem, wiem toteż założyłam mu z lekka za mały sweterek ;) 
Większego nie mam ;)
Ale zobaczcie sami... całkiem zadowolony, prawda?


Pozdrwiam wszystkich komentatorów i tych cichych zaglądaczy też.






piątek, 23 października 2015

Drgnęło?

Chyba nie ...
Bo napisałam się, aż palce od klikania mnie bolą i wszystko mi zniknęło ... oczywiście nie samo. Coś nacisnęłam czego nie powinnam - oczywiście jak się domyślacie, nie mam pojęcia co :)
No to już tyle nie będę pisać, bo mi się nie chce :) Czyli dysfunkcja nadal jest - pozory mylą ;)
Pisałam Wam kiedyś, że powinnam wykonać haft na zajęcia, które prowadzę. No i w końcu niewielki bo niewielki, ale wykonałam.
Zresztą taki potrzebowałam aby go umieścić - w czym? Zaraz pokażę :)

Mam w domu takie dwa tamborki, stareńkie, piękne - jak dla mnie.
I właśnie w jednym z nich umieściłam to maleństwo :)


Jak się pewnie domyślacie - zajęcia dotyczą haftu Riechelieu
Zapytacie dlaczego taki motyw? Bo taki mi wyszedł...
Narysowałam sobie rysunek ołówkiem i co?
Ołówek bardzo szybko mi się powycierał i musiałam iść na żywioł... 
czyli radosna twórczość :)


Pozdrawiam i może teraz ten gośc na L sobie pójdzie...





sobota, 17 października 2015

Być może

ten post mnie odczaruje...
Cierpię na pewną dysfunkcję... potocznie zwaną leniem :)
Już nawet z tego lenistwa twórczego zabrałam się za sprzątanie... nawet okna pomyłam ... i nic.
No powiedzcie sami, jak tak można... no jak?
Zacznę od tego, że  byłam u Danusi , to też miało pomóc ... ale chyba musimy zrobić powtórkę, bo Danusia idzie jak burza a ja nadal nic ...
Ale co tam dysfunkcja ważne, że się spotkałyśmy w końcu - trochę to trwało, niemal jakbyśmy mieszkały ze 600 km od siebie ;) a tu zaledwie 18 jak dobrze policzyć.
Spotkałyśmy się i nawet udało nam się co nieco wykonać - nie żeby dużo, ale jednak. Gadanie zajęło jak zawsze najwięcej czasu ;)
Danusia chciała abym pokazała jej kartonaż - no to trochę udało się pokazać i jak widać na blogu Danusi nauka nie poszła w las... a mi Danusia pokazała jak robi się klosz z siatki ... u mnie gorzej bo jak wyżej drań przeszkadza w wykończeniu ... ale odrobinę się posunęłam z wykonaniem :)

Odrobinę, bo zakończyłam go wstępnie górą, ale nadal waham się jak ta góra ma wyglądać, biały element jest tylko postawiony ;)... zobaczymy.
Na dziś zamknęłam w nim ptaka ;) coby pusty nie stał ;) - dopisuję, że chodzi o klosz nie o ptaka ;) coby wątpliwości nie było.


Kontynuując o wizycie u Danusi coby temat wykończyć - chociaż to ;)
Dostałam od Danusi jej cudne blaszki... już wszystkie mają swoje miejsca...
Ta blaszka od momentu gdy ją zobaczyłam wiedziałam, że będzie wisiała tutaj na moim piecu w kuchni.
Pokażę Wam dwie fotki, pierwsza wykonana komórką w ciemnej kuchni ... moim zdaniem ma fajny klimacik ta fotka.


Druga aparatem, który jak pisałam się popsuł ... 
A dziś wzięłam go do ręki i okazało się, że w ciemnych pomieszczeniach robi zdjęcia całkiem, całkiem.


Ta blaszka wisi przed moją pracownią... zawsze jak przechodzę to się upewniam, że jeszcze widzę ;)


Ta oczywiście na wejściu do kuchni ...


A ta jak pewnie się domyślacie w mojej pracowni, coby nie zapomniała się pomodlić :)


jest jeszcze jedna z napisem, ale zapomniałam ją sfocić, napis brzmi
" Mowa jest srebrem, milczenie złotem, a foch to foch."

A na koniec pokażę co leży i czeka na moje zmiłowanie... 

Szal jedwabny, guta dawno nałożona (na pewno się nie rozmaże, bo na pewno wyschła)  a dalej ni hu hu 


Tu jak widać albo nie 
1. zaczęty haft, powinnam skończyć bo mam z tego haftu zajęcia... 
2. kołnierzyk z koronki klockowej, jak wiecie dawno temu robiłam ale tego nie skończyłam i ...
3. wisior do pomalowania... tu proszę o wytrwałość osobę, która nań czeka ;)
4. czeka też Nikodem na resztę stroju ...


A ja czekam na kopa... kto mi dołoży?