Cierpię na pewną dysfunkcję... potocznie zwaną leniem :)
Już nawet z tego lenistwa twórczego zabrałam się za sprzątanie... nawet okna pomyłam ... i nic.
No powiedzcie sami, jak tak można... no jak?
Zacznę od tego, że byłam u Danusi , to też miało pomóc ... ale chyba musimy zrobić powtórkę, bo Danusia idzie jak burza a ja nadal nic ...
Ale co tam dysfunkcja ważne, że się spotkałyśmy w końcu - trochę to trwało, niemal jakbyśmy mieszkały ze 600 km od siebie ;) a tu zaledwie 18 jak dobrze policzyć.
Spotkałyśmy się i nawet udało nam się co nieco wykonać - nie żeby dużo, ale jednak. Gadanie zajęło jak zawsze najwięcej czasu ;)
Danusia chciała abym pokazała jej kartonaż - no to trochę udało się pokazać i jak widać na blogu Danusi nauka nie poszła w las... a mi Danusia pokazała jak robi się klosz z siatki ... u mnie gorzej bo jak wyżej drań przeszkadza w wykończeniu ... ale odrobinę się posunęłam z wykonaniem :)
Odrobinę, bo zakończyłam go wstępnie górą, ale nadal waham się jak ta góra ma wyglądać, biały element jest tylko postawiony ;)... zobaczymy.
Na dziś zamknęłam w nim ptaka ;) coby pusty nie stał ;) - dopisuję, że chodzi o klosz nie o ptaka ;) coby wątpliwości nie było.
Kontynuując o wizycie u Danusi coby temat wykończyć - chociaż to ;)
Dostałam od Danusi jej cudne blaszki... już wszystkie mają swoje miejsca...
Ta blaszka od momentu gdy ją zobaczyłam wiedziałam, że będzie wisiała tutaj na moim piecu w kuchni.
Pokażę Wam dwie fotki, pierwsza wykonana komórką w ciemnej kuchni ... moim zdaniem ma fajny klimacik ta fotka.
Druga aparatem, który jak pisałam się popsuł ...
A dziś wzięłam go do ręki i okazało się, że w ciemnych pomieszczeniach robi zdjęcia całkiem, całkiem.
Ta blaszka wisi przed moją pracownią... zawsze jak przechodzę to się upewniam, że jeszcze widzę ;)
Ta oczywiście na wejściu do kuchni ...
A ta jak pewnie się domyślacie w mojej pracowni, coby nie zapomniała się pomodlić :)
jest jeszcze jedna z napisem, ale zapomniałam ją sfocić, napis brzmi
" Mowa jest srebrem, milczenie złotem, a foch to foch."
A na koniec pokażę co leży i czeka na moje zmiłowanie...
Szal jedwabny, guta dawno nałożona (na pewno się nie rozmaże, bo na pewno wyschła) a dalej ni hu hu
Tu jak widać albo nie
1. zaczęty haft, powinnam skończyć bo mam z tego haftu zajęcia...
2. kołnierzyk z koronki klockowej, jak wiecie dawno temu robiłam ale tego nie skończyłam i ...
3. wisior do pomalowania... tu proszę o wytrwałość osobę, która nań czeka ;)
4. czeka też Nikodem na resztę stroju ...
A ja czekam na kopa... kto mi dołoży?
Przysięgam, że Ci dołożę. Ja czekam na Nikodema i nie mogę się doczekać. Takie wariatki Beatko jak się spotykają to powinny mieć przynajmniej trzy dni i trzy noce.
OdpowiedzUsuńI to ciurem bez przerw ;)
UsuńDysfunkcja się rozprzestrzenia...mnie też dopadła...z tym ,że mi się nie chce nawet sprzatać i gotowac, robie tylko to co niezbędne czyli chodzę do pracy....:-(( U mnie to jest chyba bardziej zaawansowane....
OdpowiedzUsuńMoże to jakiś wirus? :)
UsuńBeatko ustaw się odpowiednio, to Ci dam z kopa na zapęd, a później się zamienimy, bo ta dysfunkcja, to w moim przypadku miała się skończyć nawet wizytą u pewnego specjalisty, jednak stchórzyłam w ostatnim momencie ... Prace chwalę ogólnie za całokształt, a wizyty u Danusi, szczególnie zazdraszczam, bardzo, bardzo !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Za kopa dzięki, i wzajemnie oddaję.
UsuńA myślę, że kiedyś uda nam się spotkać razem :)
Jak chcesz, to mogą ja:))))) Też miałam lenia i wracam do gry:) Pozdrawiam, Kryska:)
OdpowiedzUsuńNo dawaj!
UsuńNo wierzyć mi się nie chce, że leń dotarł i do Ciebie:)
OdpowiedzUsuńKlatka świetna i blaszki cudne.
Ściskam:)
Jak widać wirus upierdliwy... i szerzy się więc uważaj ;)
UsuńA ja się tak uśmiałam, że nie miałabym siły na żadnego kopa. Mogę tylko kciuki potrzymać, żeby dysfunkcja przeszła... na kogo innego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Że ni by ta dysfunkcja tak rozbawia;)
UsuńKochana , nie martw się , nie Ty jedna cierpisz na dysfunkcję, ja również!!!!
OdpowiedzUsuńChociaż wcale mi nie przeszkadza zaglądać do innych i cieszyć oczy pięknymi pracami. Nikodem jest uroczy nawet bez odzienia, blaszki są cudne a robota,tu myślę o robótkach zaczętych , jak wiadomo nie ucieknie, boć ona nie zając!!!! Pozdrawiam i życzę powrotu do funkcji należnych Artystce !!!!
Fakt... jak na Ciebie kochana coś mało pokazujesz... oj szerzy sie zaraza oj szerzy...
UsuńCo do blaszek potwierdzam w całej rozciągłości :)))
Tyle rzeczy pokazujesz i brać Ci kopniaka?! No nie! :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego twórczego spotkania, też bym chętnie potworzyła z taką bratnią duszą w pobliżu :)
Jakby co to zapraszamy :)
UsuńNo cóż a jednak... potrzebny kop :)
Kopniaka na pewno nie dam dbam o swoje siedzenie. Podobno z kopniakami jest tak samo jak z dobrymi uczynkami, zawsze wracają, tylko podwojone .
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć takiego pałera, jak ty.
Jak tak to nie narażam siedzenia na niepotrzebne kopniaki - oczywiście Twojego ;)
UsuńNo właśnie gdzieś mi zwiał właśnie ten pałer :)
Dysfunkcja szerząca się jak widać bez końca, pewnikiem swe źródło ma w... jesieni!
OdpowiedzUsuńSłońca nie ma, zimno się zrobiło, wybory za pasem... deprecha murowana! A jak deprecha jesienna to i dysfunkcja jak w banku ;)))
Prezenty jak marzenie!
Może to już epidemia?
UsuńNo masz, a ja się zastanawiałam skąd do mnie przylazło! Od Ciebie!
OdpowiedzUsuńCzyli epidemia jak nic ;)
UsuńSkoro na taką odległóść się roznosi...
Jednak coś pokazujesz i to jak zwykle z najwyższej półki.
OdpowiedzUsuńU mnie wszystko zamrożone, wraz z blogiem jak i barkiem od siedmiu miesięcy. Pocieszające jest to, że po trzech latach będzie poprawa. Bagatelizując, śmieję się, że akurat na emeryturze będę na chodzie.
Zdrowe pozdrówki.
Ojej życzę zdrówka ... to już wolę swoją dysfunkcję :)
UsuńZazdroszczę Wam takiego spotkania :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że tak blisko siebie mieszkacie :)
Blaszki Danusi są cudne,a widze, żę zajmujesz się malowaniem jedwabiu?? Czekam na efekty!!! Precz z leniem - tez na niego cierpie, ojjjj cierpie... ;)
Tak kochana, tym też się zajmuję ... pod warunkiem, że czymś się zajmuję ;)
UsuńAle robocze spotkanie... i ta siatka - świetnie wyszło! Kop i mnie by się przydał..., a na wisior cierpliwie czekam, ile trzeba, bez pośpiechu :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To może tak nawzajem co???
UsuńSuper są takie spotkanie .....Same cudowności....Pozdrawiam pa...
OdpowiedzUsuńOooo tak ... buziaki
UsuńGnę się w ukłonach za ten post. Bardzo mi poprawiłaś humor. Ściskam i życzę, co by ten pan na L sobie poszedł. I zabrał mojego na wędrówkę ;-)
OdpowiedzUsuńMoże w końcu jak będzie kompan to sobie pojdą ;)
Usuń