Długo to trwało ... cierpliwy byłem ... ale już powoli zaczynałem mieć dość tego ciągłego siedzenia na fotelu i przyglądania się jak ONA robi wszystko, tylko nie szyje mi ubrań.
W końcu zacząłem mruczeć pod nosem... jeszcze nie miałem odwagi głośno wyrażać swojego niezadowolenia. Ale ONA podobno przygłucha jest z lekka, więc z tego mruczenia kompletnie nic sobie nie robiła. Nawet wyobraźcie sobie kiedyś ubrała mi taki jakiś sweterek - na pewno nie chłopięcy - do tego za mały. Nie wiem czy myślała, że się nim zadowolę?
W końcu zacząłem tupać nogą, buty mam od dawna! Ale i tupanie nic nie dawało... może myślała, że z radości sobie przytupuję!
Wczoraj wieczorem cierpliwość moja kompletnie wyparowała, ONA zamiast moje ciuchy szyć, zabrała się za strój dla takiej dużej dziewczyny! Wyobrażacie sobie!!!
Ja tu czekam, a ONA szyje co innego, dla kogoś innego! Zacząłem głośno się domagać, coby uszyła wreszcie coś dla mnie!
No i opłaciło się!
Dzisiaj rano patrzę i oczom nie wierzę... zabrała się! Najpierw miałem wątpliwości czy na pewno dla mnie będzie szyła. Niby materiał wzięła do ręki, nożyczki też - czyli kroić będzie! Ale nie mierzy mnie... nawet na mnie nie patrzy i tnie! Ale czekam... jakby co, to będę wrzeszczeć - gdyby znów nie dla mnie było.
Jednak dla mnie! Wyobraźcie sobie, że wykrój już dawno zrobiła... i odstawiła na bok. Dlatego mnie nie mierzyła dzisiaj ... tyle czasu minęło, już zapomniałem, że kiedyś mnie mierzyła.
Jak dostałem t-shirt, byłem w siódmym niebie.
Fajny, widać, że dla faceta.
Musiałem wstać ( zresztą i tak miałem dosyć tego siedzenia ).
Myślałem, że na tym koniec... trochę było mi smutno, że tylko tyle, bo jak tu jesienią wyjść na dwór w krótkim rękawku... ale dobre i to myślę.
Po jakimś czasie patrzę, a ONA znów siada do maszyny...
Tym razem trochę mnie mierzyła... czyli dla mnie!
Najbardziej mnie dziwiło, że jakieś farby przyniosła i coś malowała...
Popatrzcie... mam bluzę! Normalnie oszaleć można ze szczęścia!
Aż poszedłem się uczesać!
Do tego zapinaną na zamek!
I już wiem, co malowała!
Mam z przodu maleńkiego deskorolkarza :)
A z tyłu! Popatrzcie!
Też deskorolkarz, tyle, że spory.
Powiem wam, że po cichu liczę na deskorolkę!
No i czapka by się przydała!
Takie małe marzenie... ciekawe czy się spełni.
Jak myślicie spełni się?
Ale teraz to już Was pożegnam - lecę do kolegów.
W końcu mogę wyjść z domu!
Jest niesamowicie prawdziwy!
OdpowiedzUsuńO to chodziło ... czyli mi się udało :)
UsuńBardzo!
UsuńNajbardziej cieszy się Nikodem - długo czekał cierpliwie ;) ale jak widać warto było :)
UsuńPowtórzę za Haną, niesamowicie prawdziwy :) Gratuluję :)
UsuńDziękuję :)
UsuńNo to się doczekałeś :) ONA spisała się świetnie.
OdpowiedzUsuńFajnie wyglądasz!
ONA też miała już dość tego mruczenia ....
UsuńAle fajny facet! Teraz dopiero to widać.Ubrany ja człek - spisałaś się na medal! No i deskorolka musi być obowiązkowo.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę - tylko nie wiem co o tym sądzi ONA ;)
Usuńale super facet!!! a ta bluza, cudo!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc sama jestem zaskoczona efektem końcowym. Wszystko bez wykrojów gotowych...
UsuńBrawo!!! W końcu może "iść do ludzi" :) Wygląda obłędnie!!!
OdpowiedzUsuńNo w końcu... oj trwało to długo :)
UsuńFacet całą gębą....Super....Pozdrawiam pa....
OdpowiedzUsuńI dobrze :)
UsuńBeatko jestem zachwycona tym fantastycznym gościem!!! Ta bluza, te portki i najcudownejsze BUTY!!! Rewelacja.
OdpowiedzUsuńJa też jestem zadowolona z tej postaci - moja pierwsza lalka wykonana metodą rzeźby w runie :)
UsuńSuper chłopak i jakie modniarskie ciuchy.Z tymi butami to na takiego łobuziaka wygląda i obowiązkowo czapka z daszkiem musi być ;)
OdpowiedzUsuńZ tą czapką mam niejaki kłopot ... jakoś nie umiem wykonać wykroju... :) więc nie wiem czy ją dostanie :) Poza tym fryzurę by sobie zepsuł ;)
Usuńale przystojniak!
OdpowiedzUsuńumówiłabym się z takim
na kawę! ;-D
Z nieletnim?????
Usuń