Sama szczerze mówiąc nie jestem za. Szczególnie, że za czasów mojego najmłodszego jeszcze dzieciaki szły na cmentarz sprzątały na opuszczonych grobach i zapalały znicze... i to mi się podobało, to było moim zdaniem właściwe.
Ale dziś - nie wiem czy zamiast, czy również - odbywają się w szkołach zabawy.
Stosunek mam taki jaki mam ... ale Zuzia ma dziś takową zabawę więc strój babcia musiała wykonać.
Sukienka jest z poprzedniego roku ... tylko tym razem pająki nieco oblazły dzieciaka ;)
Zuzia zadolona
ale jej brat jak ją zobaczył to się przestraszył...
Pokażę w końcu jak zykończyłam klosz, który u Danusi zaczęłam robić...
Otrzymał zwieńczenie w postaci pionka szachowego.
Jak widać nie pomalowałam klosza ... i tak na razie zostanie.
Podoba mi się taki surowy, do tego pięknie się mieni gdy wieczorem zapalam świece.
Nie ma też podstawki ( która jest przeważnie w większości przypadków - ja umieszczam w nim pod świecami okrągłą serwetkę.
Pozdrawiam jesiennie :)
Klosz jest świetny, strój ekstra.
OdpowiedzUsuńHalloween to dobra forma troszkę innej zabawy dla dzieci. Całe szczęście nie zauważyłam, żeby ta zabawa była zamiast Święta Zmarłych. Zaadaptowaliśmy ją tak jak walentynki. W moim regionie ogranicza się tylko do imprezy w szkole, gdzie panie j, angielskiego pokazują inną kulturę, zwyczaje. Nikt nie chodzi "po domach" z hasłem cukierek albo psikus,,, jeszcze ;)
Ale dekoracje dyniowe, z wyciętymi twarzami, świecącymi w nocy są w kilku domach, na podwórkach... więc kto wie co będzie później.
Pozdrawiam.
Zuzia wygląda rewelacyjnie:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńFanny strój i fajny klosz:)
OdpowiedzUsuńKlosz dzięki Danusi powstał :)
UsuńZuzia jak fotomodelka, a te figurki od szachów - rewelacyjny pomysł.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, mam ich trochę ... takich nie od pary ;)
Usuńmyślę, że nie ma co demonizować tego zwyczaju
OdpowiedzUsuńzabawa jak każda inna
moja córa jak była w podstawówce brała udział w takowych zabawach bo miała koleżankę z Peru, dla tamtej to było naturalne a nasze dzieciaki miały fun, tata miał pod opieką grupkę czarownic latających po osiedlu a dzieciaki później przez tydzień zjadały słodycze.... gdzie tu ktoś zobaczył demony.... chyba tylko w wybujałej wyobraźni
ale niewątpliwie trzeba uczyć młode pokolenie kultywowania naszego pięknego zwyczaju "światełka dla nieobecnych"
Pozdrawiam Beatko :-)
Ja nie demonizuję ... chciałabym aby pozostało to światełko które kiedyś było w tej szkole..
Usuń