Same krzesła pozostały jakie były, stare, napoczęte zębem czasu. Lubię te widoczne ubytki lakieru, które pozostawiły ręce ludzi, którzy ich dotykali.... Ale siedziska im zmieniłam. Teraz mają lniane, surowe.
W jednym podarła się plecionka ratanowa na oparciu... więc to krzesło dostało i tam lnianą wyściółkę. Muszę jeszcze czymś zakryć zszywki... nie mam pojęcia czym... ale coś wymyślę :)
Nigdy jeszcze tego nie robiłam :)
Z prawej krzesło z ratanem, z lewej z lnem.
Na koniec pokażę ponownie kamieniczki. Długo szukałam dla nich podstawy. Nic mi nie pasowało. W końcu dostała się w moje ręce deska, stareńka, 100 letnia. Wtedy wiedziałam, że to jest to!
Pozdrawiam, dzisiaj taki dzień na pograniczu lata i jesieni. Liście powoli zaczynają się przebarwiać.
Piękna deseńka, kamieniczka i krzesła też.
OdpowiedzUsuńPiękne siedziska, że też ja nikogo takiego jak Ty pod ręką nie mam :-)
OdpowiedzUsuńKrysiu, ja to robiłam po raz pierwszy... szczególnie oparcie. I daleko mu do ideału :)
UsuńKamieniczki wyszły bosko! Fajny pomysł, taki inny :)
OdpowiedzUsuńI zazdroszczę chęci działania - te nowe obicia ładnie się komponują z tym ciemnym drewnem.. Ja mam lenia straszliwego, a tu od jutra do pracy.. Niestety tylko pół roku - choć dobre i to...
Beatko wiesz ja tak mam... nie potrafię nie mieć nic na warsztacie.
UsuńAle muszę trochę przyhamować i zacząć się ruszać... bo zaczynam rdzewieć ;) Starość :)
wspaniały fundament pod kamieniczkę
OdpowiedzUsuńTylko taka decha mi pasowała :)
UsuńPiękny klimat stworzyłaś tą deseczką. A len wygląda fantastycznie na siedzonkach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak myślę, ze dodała klimatu tym kamieniczkom :)
UsuńTaśmą tapicerską? A gdzie takie cosik nabyć?
OdpowiedzUsuńDziękuję za pomoc :)
Krzesła z duszą :-) A kamieniczka dostała słuszną podstawę :-)
OdpowiedzUsuńLubię meble z duszą... i zawsze szkoda mi je pomalować - mam wrażenie, że ta dusza wtedy się chowa :)
UsuńWiesz,że robisz najpiękniejsze anioły na świecie?Ja sobie nawet jedno zdjęcie skopiowałam i często otwieram...taki właśnie anioł na dachu.
OdpowiedzUsuńJa też mam takie stare krzesło,tyle że siedzisko jest tak twarde,że trzeba byłoby je też wymienić...a ja nie wiem na jakie :(
Dziękuję za takie słowa...
UsuńMoje siedziska są sprężynowe, teraz takich się już nie robi.
Kamieniczka przepyszna, a krzesła ogarnę, jak większe fotki wrzucisz, bo chyba ślepnę na stare lata:)))
OdpowiedzUsuńNie wrzucę, bo nie bardzo jest co podziwiać. Krzesła stareńkie bardzo. A oparcie lniane pozostawia dużo do życzenia. Len mi się zmarszczył... nie wygląda to za dobrze - niestety.
UsuńCoś skopałam jednak. :)))
Alej ja uwielbiam te Twoje kanieniczki....cudowne!!!
OdpowiedzUsuńJuż poleciały... nie były dla mnie... są Kasine.
UsuńKochana nawet tuzin krzeseł nie przebije Anioła Stróża nad miastem.......
OdpowiedzUsuńCUDO, ech, cudo...
Toć o tym to ja wiem :)
UsuńPiękne kamieniczki zrobiłaś i krzesła jak super wyszły!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:D
Dziękuję i fajnie, że zajrzałaś :)
UsuńTez mam krzesła ze sznurkiem na siedzisku-mocno sfatygowane.Dzieciom fajnie wydzierały sie te sznureczki a teraz straszą...tak wiec jak zostanie Ci czasu -podsuwam Ci moje.Buziam-aga
OdpowiedzUsuńJak dojdę do perfekcji to nie ma sprawy ;)
UsuńNo proszę, nawet za tapicera robisz i to jak cudnie :)
OdpowiedzUsuńZszywki zakrywa się na 2 sposoby - zaklejasz krepiną, to taka taśma tapicerska, którą kupisz w pasmanterii, albo sznurek - mało wygodne, nie wszędzie się nadaje, bo gniecie tu i ówdzie.A ja wymyśliłam dla Ciebie inny sposób, z materiału którym obiłaś siedziska, uszyj takie wąskie stębnowane po obu stronach paseczki i zaklej na zszywkach, najpierw sprawdź na kawałku, czy Ci to odpowiada :)
Pozdrawiam :)
Ten trzeci też już sobie wymyśliłam... ale ten len jest za twardy. Byłoby za grubo. Myślę, że uszyję z cieńszego lnu.
UsuńDobra praca :)
OdpowiedzUsuńBrawo nareszcie się odważyłaś- teraz pójdzie jak z płatka dot. krzeseł!!!!
OdpowiedzUsuńAnioł nad miastem - mniam cudeńko!!!
Buziaczki:)
Z tym spłatkiem nie byłabym taka pewna ;)))
Usuń