W końcu i to robię ...
Tym razem pokażę Wam dwa szale ... malowane "spontanicznie" - tak trochę akwarelowo. Bez ograniczeń gutą, bez wyraźnych konturów.
Pierwszy z nich to łąka, z kwitnącymi trawami...
Sam jedwab tym razem nie był biały tylko ecru...
Na drugim są niby kwiaty ... ale kolorystyka przypomina niebo z jego różnymi odcieniami :)
Tutaj sam jedwab był biały :)
Pozdrawiam serdecznie ... tym razem malarsko.
Piękne szale, nie wiem, czy potrafiłabym wybrać, gdybym miała dokonać wyboru. Piszesz o malowaniu tak lekko, pomalowałam, ale wyobrażam sobie, ile czasu to zajęło. Jesteś natchnioną malarką ... chyba jednak wybrałabym łąkę.:)
OdpowiedzUsuńTrochę zajmuje ;) Ale lubię to robić, i to raczej lekka praca :)
UsuńJestes genialna! Masz tyle talentów, których nie zakopujesz, lecz rozwijasz. Przepiekne szale. W łące się zakochałam.
OdpowiedzUsuńStaram się nie zakopywać ... ale doba niekiedy za krótka :)
UsuńCUDNE!!!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPrzepiękne!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPrzepiękne, ale wybieram pierwszego!
OdpowiedzUsuńI dobrze :)
UsuńJa stawiam na drugi, chociaż wybór trudny, bo oba są piękne.
OdpowiedzUsuńI też fajnie :)
UsuńCudowne te szale, mają w sobie coś ulotnego :)
OdpowiedzUsuńO tak, to urok jedwabiu :)
UsuńOba śliczne:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń