Bo ja wiecie, romantyczną duszę mam (imię też mam poetyckie niemal - Euzebiusz)... leżę tak sobie i marzę. Marzę o pięknej, wolnej klaczy, tak klaczy bo ja przecież koniem jestem... to o kim niby mam marzyć?
Gdyby tak ją spotkać na swojej drodze i pobrykać wspólnie na wybiegu ... wiem romantyczniej byłoby na łące, ale z braku łąki to i wybieg byłby dobry. W listopadzie to raczej ciężko o romantyczną łakę ... ale możemy sobie wyobrazić ... wszystko możemy ...
Tylko ... czy ja jestem wystarczająco pociągający? Czy ona gdyby stanęła na mojej drodze, spojrzałaby na mnie życzliwym wzrokiem ... zamrugała rzęsami?
Jak myślicie ... zamrugałaby?
Pokręcę sie trochę, abyście mogli uczciwie powiedzieć ... zauważyłaby mnie?
Bo nie wiem, czy sam romantyzm wystarczy ... toć go przecież nie widać! Przecież nie rzucę się od razu z kwiatem ... bo i gdzie ja kwiat znajdę w listopadzie ...
Oj ... chyba nie za dobrą porę sobie wybrałem na zaloty ... ale do wiosny mam czekać?
Pozdrawiamy serdecznie i do zobaczenia :)
Pociągający ogierek z tego Euzebiusza;)Swoją piękną grzywą oczaruje każdą klacz:):)
OdpowiedzUsuń