Bo niekiedy też coś szyję...
Ostatnio popełniłam dwie spódniczki dla Zuzi.
Pierwsza jest czerwona w kwiatki, wirująca, leciutka, z koła... z tych, w których dziewczynki się kręcą w kółko i nie mogą przestać... tej nie zrobiłam fotki.
Drugą popełniłam dziś... ta jest w stylu na damę. Do ciała, z falbanką... ozdobiona kieszonką i koronką...
Pozdrawiam serdecznie w deszczowy dzień... na który z utęsknieniem czekaliśmy...
Zuzia pewnie się cieszy. Rzeczywiście na damę. Pozdrawiam Beatko.
OdpowiedzUsuńFakt cieszy się, tym bardziej, że mnie o takie umiejętności nie podejrzewała...
UsuńŚliczna. Podziwiam każdego, kto szyje, bo ja tego nie lubię i robię tylko jak muszę. A u mnie nareszcie słońce po trzech dniach, gdy lało a oprócz deszczu kilka razy padał grad. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKiedyś gdy dzieci moje były małe to szyłam wszystko dla całej rodziny... teraz tylko jak mi się chce...
UsuńPamiętam, że jako dziewczynka uwielbiałam z koła spódniczki, tak mi zostało. Swoją połowinkową sukienkę do kostek też popełniłam z koła hahaha I kiedy tylko mogę lubię takie zamaszyste. Może już się tak nie kręcę jak dawniej, ale lubię jak wirują jak chodzę :)
OdpowiedzUsuńZuzia szczęściara ♥
Zuzia też uwielbia...
UsuńŚwietne kiecuszka! W sam raz dla małej damy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tylko, że się nie kręci ;)
UsuńRezczywiście jak dla damy, a że damy się nie kręcą to i spódniczka spokojna ;-)
OdpowiedzUsuńNo i tu był problem... bo wiesz damą być to nie takie proste. ;)
Usuńoj stroisz tą swoja wnusię, ale od tego jest babcia, by wnuki rozpieszczać!! Sama też tak miałam, że lubiłam te spódnice i sukienki, które się kręciły. :)
OdpowiedzUsuńWiesz Aniu, nie za bardzo ją rozpieszczam... staram się nie przesadzać :)
OdpowiedzUsuń