Ogólnie transfery do mnie nie przemawiają ... ale na tkaninie tak. Jest to fajny sposób na szybkie wykonanie fajnego drobiazgu.
Jedyne co mnie zrażało, to zapach nitro. Szczególnie o tej porze roku, gdy nie bardzo można wyjść na dwór. Da się to wytrzymać... ale przyjemne nie jest.
Na zajęciach pewnie wykonamy transfer za pomocą nitro ( bo tanie i ogólnie dostępne )... ale ja swój wykonałam za pomocą olejku lawendowego. O tym, że można za jego pomocą wykonać transfer na tkaninie dowiedziałam sie niedawno.
Zapach nieporównywalny... ale koszt większy.
Wykonałam medalion, jako obiekt pokazowy na zajęcia UTW... zresztą lubię takie medaliony :)
Pozdrawiam serdecznie :)
dzieciak na sankach jest cudny!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny i zapewne ślicznie pachnący! ja robię transfery na CAR PLAN ( uszczelniacz samochodowy) - ponieważ pachnie zdecydowanie przyjemniej niż wspomniany nitro !!!!
OdpowiedzUsuńO tym sposobie nie wiedziałam :)
UsuńPiękne te medaliony :)
OdpowiedzUsuńłał ,cudne
OdpowiedzUsuńZnów fajne pomysły:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Cudne medaliony. Transfer też za mną "chodzi" ale jak na razie wydaje mi się taki skomplikowany...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Transfer jest technicznie prosty. Ale jakość zależy od wielu czynników. Fakt, że kiedyś i mnie wydawał sie, skomplikowany.
UsuńBardzo podoba mi się ten czarno-biały.
OdpowiedzUsuńMam wszystko potrzebne do transferu (jakieś kleje czy tam utrwalacze). Wszystkiego też się dowiedziałam od właścicielki "Malowanego Kufra" w Łodzi (za czym zamknęła swój świetny sklep). Jednak do tej pory się za to nie wzięłam.
O nitro nic nie wiem o olejku lawendowym też (choć stosuję go jako antymolowy i naturalny odświeżacz toaletowy, o którym pisałam gdy latem tworzyłam go razem z deku i Klimtem).
Mogłabyś przybliżyć ten lawendowy sposób?