Czasu miałam mniej, bo oczywiście przeglądałam tysiące plików... aby wybrać coś, co mi się spodoba :) W końcu wybrałam...
Zmodyfikowałam po swojemu... i teraz sobie to rysuję. Piszę teraz bo oczywiście nie skończyłam wczoraj :)
Tyle miałam po zajęciach...
Wróciłam wieczorem... odłożyłam, zabrałam sie za zupełnie inne prace... i jakoś koło 23 - ciej spojrzałam na rysunek. W głowie zaświtała mi myśl - usiądę na momencik ... i nie wiem jak zrobiło się po północy ;)
I jest tyle...
Pozdrawiam :)
WSPANIALE...JA NIE WIEM SKAD tY MASZ TYLE CZASU....CZY NA CODZIEN PRACUJESZ?a MOZE TO KWESTIA ORGANIZACJI....
OdpowiedzUsuńprzepraszam, wielkośc liter mi sie odwróciła....
UsuńJa nie pracuję na codzień :) W sensie nie chodzę do pracy :)
UsuńAle te prace wykonuję albo na zjęciach, na które chodzę aby sie zmobilizować... albo w godzinach późno - wieczornych :)))
UsuńZnowu mnie zachwyciłaś, jesteś po prostu DOSKONAŁA!
OdpowiedzUsuńBasiu doskonała to ja na pewno nie jestem ;)
UsuńPiękne:)
OdpowiedzUsuńPrzez cały Plastyk zmuszano nas do malowania martwych natur. Ileż razy myślałam, że sama martwa padnę, gapiąc się jak sroka w gnat w to samo cynowe wiadro czy zmaltretowany garnek. Nie cierpiałam tego serdecznie.
OdpowiedzUsuńA Twoje się piękne. Lekkie i ciepłe. Chyba wiem, czemu ;)
To może jednak dobrze, że nie chodziłam do Plastyka?
UsuńJa po postu nie ogarniam, jak można tak po prostu usiąść i stworzyć coś takiego. Oddać kolory, cienie i takie tam.... No masakra! Masakra pozytywna :)
OdpowiedzUsuńCzłowiek się jednak całe życie ucz - masakra pozytywna :))))))
UsuńPatrząc na Twoje dzieło, a w szczególności na tą serwetkę pod zegarkiem stwierdziłam, jak wielka jest przepaść pomiędzy Tobą, w tym, co ja bym próbowała wykrzesać z tych pasteli, u mnie byłaby to jakaś biała plama, co najwyżej zababrana pseudo cieniami, u Ciebie wszystko ma sen, ma kształt, a co tu dużo kłapać, po prostu Mistrzuniu, od razu wal po łapach ...
OdpowiedzUsuńMówisz? Walić bez pytania? :)))
Usuń