Za oknem biało... sypie nieustannie - a swoją drogą, piękną mamy zimę tej wiosny...
Ciekawe czy święta będą też białe - wtedy nie pozostanie nic innego, jak wieszać jaja na gałązkach świerku ;)
Wracając do makulatury... to coraz bardziej mi się to podoba - plotę sobie... spokój cisza, cieplutko a ja sobie plotę...
Kolejny koszyczek... w zasadzie miseczka, tym razem od a do z, wykonana moimi rękoma. Nawet brzeg udało mi się wykonać.
Nie maluję rurek... ani przed
ani po pleceniu... mnie najbardziej podobają się takie gazetowe... nie udające prawdziwej wikliny.
jedynie lakierem pokrywam gotowy wyrób.
Zobaczcie jak fajnie prezentuje się z kolorowymi kwiatami...
pozdrawiam i plotę sobie dalej trzy po trzy :)
Podziwiam, bo ja uplotłam jeden koszyk i od razu wiedziałam, że to jest coś czego nie lubię robić. A co do wiosny zimą, To Brysia wychodząc dzisiaj do szkoły spytała mnie czy na Wielkanoc będziemy ubierać ponownie choinkę. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJaneczko... gdyby nie chęć studentek UTW, w którymi prowadzę zajęcia, pewnie już bym nie chwyciła wikliny - po kilku kompletnie nieudanych podejściach :)
UsuńAle widać się da :)i nawet to lubię... no może kręcenia rurek nie bardzo ;)
My się dziś zastanawialiśmy, czy nie zaczną kolęd w radio puszcza na święta :-)
UsuńNo toś się naplotła. Idzie Ci co raz to lepiej - może i ja się skuszę na kolejną próbę wyplatania papierowej wikliny. Ja mam bliziutko do ZygEll ona też plecie - spróbuję Elę namówić na szkolonko. Jesteśmy umówione - jak się zrobi ciepło w ogródku - tylko to ciepło nie chce przyjść.
OdpowiedzUsuńAniu... pewnie, że podejmij kolejną próbę, jak widać się da :) może mistrzem w tej dziedzinie nie będę ale nauczę moje studentki podstaw na pewno :)
Usuńchyba przyjdę na zajęcia;)
OdpowiedzUsuńZapraszam... przychodź :)
UsuńPiekny koszyk,początki a takie piękne ci wychodzą.
OdpowiedzUsuńAbsolutne początki... teraz plotę sobie kosz do rurek... ale chyba cosik za szeroki mi wychodzi ;)
UsuńSzybko doszłaś do perfekcji :) Patrząc na tę miseczkę trudno uwierzyć, że to twoje początki w wyplataniu. Świetna jest!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Do perfekcji to mi jeszcze baaaardzo daleko ...
UsuńDobrze Ci idzie -takie równiutkie i tylko ciekawi mnie czy paluszki wytrzymują taki wysiłek?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Samo plecenie w zasadzie nie obciąża rąk... tylko te rurki... ale nie jest źle...
UsuńAleż Cię wciągnęło! :) Też kiedyś spróbuję, moją mamę już wzięło i trochę jej i Tobie zazdroszczę, że macie takie fajne cusie na duperelki :)
OdpowiedzUsuńW tym roku święconkę na sankach wieziemy, a jajka w kożuszki ubieramy :))))
Ja jeszcze nie mogę powiedzieć, że mam :)
UsuńA może choinkę z jaja ;)
teraz to już może tak... ale miałam kilka nieudanych podejść do wikliny ;)
OdpowiedzUsuńU mnie tak jak u Janeczki, ale podziwiam u kogoś, więc rób Beatko dalej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMuszę kilka rzeczy wykonać aby potem pokazać na zajęciach... ale faktem jest, że trzeba się sporo nakręcić tych rurek...
UsuńAle fajnie:0 tez muszę zacząć zaplatać:)
OdpowiedzUsuńPewnie, zaplataj...
UsuńBardzo ciekawie to wygląda
OdpowiedzUsuńi chyba masz rację ,że nie malujesz.
Czy mam rację tego nie wiem, ale mnie się taka podoba
UsuńMoże i ja się przekonam do papierowej wikliny??? Całkiem nieźle to wygląda! Ale chyba to zwijanie rurek by mnie wykończyło...
OdpowiedzUsuńZwijanie jest najgorsze - moim zdaniem
UsuńNo i śliczny koszyczek!
OdpowiedzUsuń:))
UsuńKurczę, chyba wyciągnę pudło z rurkami :D
OdpowiedzUsuńTo jest niemożliwa rzecz, żeby POCZĄTKI tak wyglądały! Patrzę na tę miseczkę i mam w oczach swoje dwa krzywaki na długopisy :D
No nie wiem, chyba trzeba się urodzić ze złotymi łapkami, jak Ty...
:)
OdpowiedzUsuńWyciągaj, wyciągaj... łapki mam jak każdy, no może nie... bo często upaprane ;)
OdpowiedzUsuńKoszyczek-miseczka jak malowana....a przecież nie malowana :)
OdpowiedzUsuńNo nie malowana :)
UsuńPewnie, ze fajna taka gazetowa:))
OdpowiedzUsuńTy pleciesz, ja krzyżykuję, no ,kurczę, trzeba jakoś przetrwać:)))