Do wikliny miałam dwa podejścia ... pierwsze było kilka lat temu z Anią , gdy rzeczona była u mnie... zdaje się z tego co pamiętam, żadna z nas nie dała rady uwić czegoś podobnego do koszyka ;)
Drugie było w samotności... ale poległam już na zwijaniu rurek ;)
Kilka razy ktoś mi pokazywał co i jak... ale oporna byłam na wiedzę ;)
Wczoraj w nocy postanowiłam sprawdzić, czy da się zwijać rurki wiertarką... Mam taką szybkoobrotową, kupioną dwa lata temu do jaj wiercenia ( kolejna technika, którą opanowałam w stopniu podstawowym, ale nie mam do niej cierpliwości ) popełniłam kilka takich jaj.
No to skoro na forum podano, że można zwijać rurki za pomocą wiertarki... to oczywiście sprawdziłam.
Można!
Mi wychodzą tylko krótkie - pewnie dlatego, ze mam taką wiertarkę, jaką mam...
Następnie zapoznałam się z kursem Ani ( polecam ten blog, każdemu kto się chce nauczyć pleść... ) i zabrałam się do pracy.
Powiem, że z pewnym lękiem się zabrałam, bo pomyślałam sobie - po tylu podejściach nieudanych -to pewnie będzie kolejna klapa.
Ale obiecałam, że spróbuję, więc cóż było robić :)
Tym oto sposobem powstał koszyczek, w zasadzie pierwszy mój... nawet ma pałąk - tu już moja radosna twórczość ;) nie trzymałam się instrukcji Ani...
Swego czasu robiłam też takie zwierzaczki szydełkowe, pokażę Wam jednego jego mina pasuje do tego koszyka.
Osiołek powstał dla Ady, która kiedyś miała nick Osiołek.
Z tego co pamiętam powstał też miś i konik ale mam tylko tę fotkę :)
Tak sobie siedziałam i plotłam trzy po trzy... i stwierdziłam, że chyba łatwiej byłoby policzyć techniki, których nie próbowałam ;)
Co racja, to racja, ależ ty jesteś zdolna;) Aż zatyka z wrażenia;)
OdpowiedzUsuńbez przesady to jest tylko prototyp. krzywy nieco :)
UsuńGdzie diabeł nie może, tam Beatę pośle ;)
OdpowiedzUsuńmówisz - chyba studentki podsłuchały i ślą
UsuńJa jeszcze nie próbowałam, ale chcę kiedyś plecenia spróbować - napatrzyłam się na cuda robione w szkole mojego syna przez panie ze świetlicy oraz dzieci... Cudeńka! :)
OdpowiedzUsuńTwój pierwszy udany, choć nie pierwszy koszyczek zachęca do dalszego próbowania :)))
no to masz gdzie podpatrzeć co nieco
UsuńBeatko, po Twoich filcowanych kapciach, po lalce, którą uszyłaś, po filcakach różnej maści i po wielu, wielu pierwszych razach, taki koszyczek to dla Ciebie pikuś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpowiem, że nie do końca... sama wiesz, że pewne techniki leżą człekowi inne nie bardzo ... co z wikliną?
UsuńNo i brawo, i tak trzymać - koszyk pierwsza klasa, a Osioł tak ma na stałe, więc nie ściemniaj, że to na widok Twej pracy ;-)
OdpowiedzUsuńFakt ma... ale
UsuńŚwietnie ta wiklina wygląda,
OdpowiedzUsuńchyba wato to robić...
warto bo kompletna ekologia... ale trza to polubić - szczególnie to kręcenie
UsuńBeatko!!!
OdpowiedzUsuńU mnie całe pudło nakręconych rurek. Tradycyjnie kiedyś się napaliłam na twory z papierowej wikliny, ale szybko dałam spokój. Myślałam,że paluszki mi poodpadają jak zaczęłam pleść. Mocno miałam wtedy nadwyrężone dłonie i być może dlatego , lub rurki ukręciłam zbyt sztywne do dzisiaj nie wiem ale rurki są. Podziwiam twoje samozaparcie koszyk extra.
Osiołek superowy , a minę ma taką jak i nam się zdarza (czasami):)))
O Qrcze... tego jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś nakręcił rurek i je miał...dla mnie najgorsze to te rurki...
UsuńNo i już tylko czekałam po naszej ostatniej rozmowie aż z czymś tu wystrzelisz :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, ucz się :)
A rurki nakręcone tez posiadam, o! :D
No wiesz co...
UsuńA nie mówiłam że BZB :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No mówiłaś ... ale to na razie tylko raczkowanie... i nie jestem pewna czy poza to wyjdę ;)
Usuńoj pamiętam - jak we wieczór przed moim wyjazdem kręciłyśmy rurki - które całkiem całkiem nam wychodziły. Za to koszyczki już nie chciały wyjść. Mój krzywulec stoi na półce i przypomina o miłym wieczorze spędzonym w Bohaczykowie (jednym z wielu). Aż się dziwię, że jeszcze stoi bo dziury są w nim takie, że mysz przeleci :) Hm to co - mówisz, że trza się zaprzeć i jednak wyjdzie? Bo ja od tamtej pory nic w tym kierunku nie robiłam.
OdpowiedzUsuńNo ja do teraz w zasadzie też nie... i gdyby nie studentki to pewnie bym nie chwyciła i teraz :)
Usuń